Pod względem konstrukcyjnym Pomba brazylijskiej firmy Rossi jest bronią bardzo starą. Pierwowzór tej kulowej pojedynki pojawił się w już w 1871 roku i dobrze służył m.in. łowcom bizonów. Pierwsze wrażenie jest bardzo pozytywne – wiadomo, jednostrzałowa kurkówka prawie w każdym myśliwym wzbudza nostalgiczne uczucia. Można stwierdzić, iż ta broń jest wręcz piękna, w swej prostocie i funkcjonalności.
Największy konkurent czyli rosyjski sztucer łamany Iż – 18 MN jest znacznie nowocześniejszy i bardziej popularny /u nas, bo w Ameryce Południowej jest akurat odwrotnie/, co oczywiście nie oznacza, że jest bronią lepszą.
W łowiectwie nowoczesność rozwiązań wcale nie musi być pożądana. Sztucer to nie broń wojskowa; technologiczna pogoń za coraz lepszymi maszynami do zabijania niech trwa w siłach zbrojnych, nie w myślistwie.
Gdy kładę obok siebie Iża i Pombę rozum i serce podpowiadają mi zupełnie co innego. Rozum wskazuje mocnego Iż – a, ale serce i oczy uśmiechają się do finezyjnego, smukłego „Brazylijczyka”. Duży zewnętrzny kurek, kolba z wysokim grzbietem, prostota rozwiązań, nawet brak typowego bezpiecznika (jego rolę pełni tutaj kurek) – wszystko raduje wzrok. Osada nie ma naciętej kratki na czółenku i chwycie pistoletowym. Po przemyśleniu dochodzi się jednak do wniosku, że kratka czy „rybia łuska” nie są wcale potrzebne, więcej – mogłyby przeszkadzać.
Czy jednak tak taniutka broń (ok. 800 zł) jest w stanie spełnić oczekiwania naszego myśliwego? Czy da się z niej osiągnąć optymalne parametry skupienia? Ktoś kiedyś powiedział, że w Brazylii dobra jest tylko samba i panie, które ją tańczą. Sprawdźmy to empirycznie, wprost na strzelnicy.
I choć na broni widnieje rok produkcji – 2007, sztucer długo przeleżał w magazynie -został kupiony dopiero w 2011 roku. Dlaczego akurat .223 Rem? Amunicja w tym kalibrze jest najtańsza na rynku. Ponadto idealnie wpisuje się w przewidywane zastosowanie broni. Odrzut żaden, tak więc prosty mechanizm ryglowy powinien służyć długo. Posiadacz zamierza polować z tym sztucerem na zwierzynę o masie do ok. 25 kg, mocniejszy nabój nie jest więc potrzebny. Standardowy skok gwintu w lufie czyli 1: 12 cali (pełny obrót co 305 mm) nakazuje rezygnację z ciężkich i dłuższych pocisków. Właściciel świadomie osadził na pojedynce kulowej lunetę do szybkiego strzelania, o parametrach 1 – 4 x 24, z szerokim polem widzenia (33 m/100 m przy 1 x). Celownik dysponuje cienką siatką nr 4, a podświetlana kropka (umieszczona w wolnej przestrzeni, nie na przecięciu nici) przesłania ok. 3 cm/100 m. W założeniu broń ma służyć do odstrzału drapieżników i saren na dystansie do ok. 100 m. Inne luneta wręcz nie pasuje do tak lekkiego sztucerka, a z „telewizorem” o parametrach 3 – 12 x 56 Rossi wygląda wręcz komicznie. Przy lekkim celowniku pojedynka waży niewiele, da się ją nosić na ramieniu nawet podczas długich wypraw. Z lufy usunięto muszkę i szczerbinkę – po pierwsze, przy lunecie jest niepotrzebna, po drugie osadzona szyna montażowa i tak wymusiła zdjęcie szczerbiny. Muszka więc była tylko zbędnym gadżetem.
Po osadzeniu optyki ciężko napina się kurek, bo palec musi wchodzić pod lunetę. Jest na to prosty sposób, przewidziany konstrukcyjnie. W ukompletowaniu broni znajduje się prostopadła, moletowana nasadka na kurek, skierowana w prawo od niego. Po jej osadzeniu i zablokowaniu imbusem proces napinania kurka kciukiem odbywa się już bez żadnych przeszkód.
Najpierw wyjazd do sklepów myśliwskich i zakup szerokiej palety dostępnej amunicji. Nabyto więc tanie naboje firm Barnauł, Wolf /obecna nazwa Tulammo/i droższe Fiocchi, Sako, Federal, Lapua oraz Sellier i Belliot. Wszystko, co było dostępne w bliższej okolicy. Rozrzut mas pocisków od 3,24 do 4,02 g.. Naboje kosztowały łącznie chyba więcej niż sztucer, ale świeżo upieczony myśliwy nie zwracał na to uwagi. Aż palił się do sprawdzenia możliwości, zarówno swoich jak i broni.
Każdy, kto nabywa tanią broń kulową ma nadzieję, iż dopasuje do niej możliwie tani pocisk. Tutaj właściciel łamanego „Brazylijczyka” wzniósł wręcz modły do nieba by tak się stało. Ponoć miał łatwiej, bo reprezentuje stan kapłański.
Założenie, przyjęte przed sprawdzeniem wielu typów pocisków było dość czytelne – dobrać tanią kulę, która da skupienie rzędu 2 MOA/100 m (ok. 6 cm), najlepiej pocisk półpłaszczowy, bo FMJ nadają się tylko na drapieżniki. Takie parametry skupienia uznano za wystarczające, bowiem w precyzyjnym strzelaniu bardzo przeszkadza twardy spust Pomby, ustawiony fabrycznie na ok. 3 kg. Zupełnie jak w Mosinie z I czy II wojny światowej.
Strzelano serie po 3 pociski, z dystansu 100 metrów, postawa leżąca z podpórką. Powiększenie 4 x. Temperatura + 17 st. C, wiatr skośno – boczny, ok. 3 m/s. Strzelnica otwarta, osłonięta wałami bocznymi. Niewątpliwie, wiatr wpływał w pewnym stopniu na znos pocisków.
Sztucer przystrzelano wstępnie do naboju American Eagle firmy Federal, pocisk FMJ o masie 3,56 g; w punkt na 100 metrów. Proces sprawdzania skupienia rozpoczęto od nabojów najtańszych (Wolf – Tulammo, pocisk FMJ 3,56 g), dostępnych po 1,10 zł/szt. I tu pełne zaskoczenie. Pierwszy nabój i kompletna klapa! Tulskie pociski siały po tarczy z nieprzewidywalnym rozrzutem 60 – 70 cm/100 m! Powiedzenie, iż łowca strzela, a Pan Bóg kule nosi zaczęło się realizować w praktyce. Właściciel zaczął wręcz przypuszczać, iż montaż lub luneta są uszkodzone. Bez pośpiechu, dokładnie sprawdzono optykę i jej osadzenie. Uwag nie było. Kolejna seria z Wolfa i potwierdzenie – albo ta amunicja absolutnie nie nadaje się do Rossiego albo coś nie tak jest z lufą sztucera. Na trzy wystrzelone pociski dwa wręcz ominęły tarczę! Z duszą na ramieniu przystąpiono do dalszych sprawdzeń. Przyszła kolej na amunicję firmy Barnauł. Najpierw pocisk typu Hollow Point, z otworem wierzchołkowym, o masie 4,02 g. Znacznie lepiej, ale i tak słabo – rozrzut rzędu 13 – 15 cm. Średni punkt trafień naboju rosyjskiego był przesunięty o ok. 30 cm w górę, w stosunku do pocisku, z którego broń przystrzelano.
Kolejna seria trzech strzałów, tym razem z American Eagle firmy Federal. Podejście do tarczy i … mina czempiona. Półtorej minuty kątowej (ok. 45 mm/100 m). Bardzo dobrze, jak na „kamienny” spust i optykę przeznaczoną przecież do pędzeń, a nie precyzyjnego strzelania.
I znów powrót do amunicji rosyjskiej. Półpłaszczowy Barnauł o masie 3,56 g. Łuska stalowa ocynkowana. Kilka serii po 3 strzały, wyniki rzędu 55 – 78 mm. Przyzwoicie. Średni punkt trafień 20 cm wyżej od American Eagle.
Potem przyszła kolej na Lapuę, Sako, Fiocchi i Sellier & Bellot. Wyniki w granicach 2 – 2,5 MOA. Żaden pocisk nie bił lepiej od Federala. Ale American Eagle to przecież pełny płaszcz, a my szukamy czegoś także na sarny czy warchlaki. Doszło do powtórnego sprawdzenia nabojów, tak, że z niektórych pocisków oddano po 3 – 4 serie, uśredniając następnie wyniki.
Bardzo ciekawe, iż tylko amunicja rosyjska dawała tak charakterystyczne przesunięcie ŚPT w górę, niezależne od typu pocisku.
Po pełnym podsumowaniu danych okazało się, iż taniutki, 55 grainowy Barnauł SP bije z Pomby lepiej niż Sako czy Sellier & Bellot. Fiocchi i Lapua dały wyniki zbliżone do Barnauła, ale… przegrały ceną. Posiadacz Rossiego nabył więc znaczną ilość Soft Pointów Barnauła, z jednej partii licząc, iż wystarczą mu na wiele lat.
Oczywiście jest sprawą jasną, iż naboje rosyjskie mają stalowy płaszcz pocisków, który o ok. 25 – 30 % skróci żywotność lufy. Właściciel zamierza jednak eksploatować broń tylko w celach łowieckich, przewidując oddanie maksimum 80 – 100 strzałów rocznie. Przy takim podejściu lufa powinna wytrzymać wiele lat.
Pomby z Brazylii były obecne na naszym rynku w latach 2006 – 2009. Sprzedano ok. 150 egzemplarzy tych łamanych sztucerów. Większym powodzeniem cieszyły się szybkostrzelne, wielostrzałowe sztucery „lever action” firmy Rossi, będące kopiami Winchestera wz. 1892. Kultowa broń, repetowana dolną dźwignią wahliwą znana jest wszystkim choćby z westernów. Potem dostawy przerwano, ponoć z powodu niechęci producenta do sprzedaży tak małej ilości broni. Prawda, przeciętny sklep z USA zamawia /w jeden dostawie !/ więcej brazylijskich sztucerów niż sprzedano ich w naszym kraju…
Chciałbym, by broń Rossiego znów trafiała do rąk naszych myśliwych. Warto, by tak się stało. Choćby dlatego, że w ofercie firmy pojawiła się świetna, pięciostrzałowa strzelba rewolwerowa Circuit Judge kal. .410/76, strzelająca zamiennie także nabojami .45 Long Colt /w modelu z lufą gwintowaną/. Cięższa odmiana tej broni jest właśnie przygotowywana pod mocny nabój .454 Casull, kapitalnie sprawdzający się na dużych dzikach. I ona będzie strzelać zamiennie amunicją .410/76 czy .45 LC. Prócz tego Rossi wytwarza także nowy sztucer Rio Grande kal. 30 – 30 Winchester, będący kalką kultowego Marlina 336. Mamy więc pierwszego lewara z Brazylii pod dobry nabój karabinowy. Oferta jest szeroka i co ważne, broń wydaje się relatywnie tania. Lewary o nazwie Puma (czyli de facto Winchestery 92) są aktualnie produkowane także z podświetlanymi przyrządami celowniczymi oraz powiększoną dźwignią mechanizmu przeładowania (loop lever). Jak znalazł w warunkach zimowych, bo broń da się przeładować w grubej rękawicy. Rozszerzyła się oferta kalibrowa, choćby o mocne naboje rewolwerowe .480 Ruger. Producent oferuje montaże do Pum; a jak wiadomo, nie było łatwo je zdobyć. W naszych warunkach Rio Grande byłby dobrym sztucerem na sarny i mniejsze dziki, celnym nawet na dystansach 150 metrów. Pumy w kalibrach .454 Casull czy .480 Ruger świetnie nadają się na zbiorówki, gdzie szybkość przeładowania i mocne działanie obalające pocisku są nie do przecenienia.
A Pomba Rossi naszego młodego, ambitnego łowcy? Reasumując, jest warta znacznie więcej niż kosztuje. Może pełnić rolę tzw. broni przetrwania, nadaje się do ekstremalnych wypraw. Trzeba jednak podrasować spust u dobrego rusznikarza. A potem… w pola, za lisem i sarną.
W 2012 roku firma Rossi przedstawiła nowy sztucer łamany Wizard. Wyróżnia się lepszą, orzechową osadą (typu Monte Carlo) oraz dodatkowym bezpiecznikiem. Ale to już zupełnie inna para kaloszy.
Dane porównawcze broni rosyjskiej i brazylijskiej.
Broń/Parametr | Iż – 18 MN | ROSSI POMBA |
Kalibry | .222 Rem.; .223 Rem.; 7,62 x 39; .308 Win.; .30 – 06; 7,62 x 54R | .22 LR; .17 HMR; .22 WMR; .22 – 250 Rem.; .223 Rem.; .243 Win.; 7,62 x 39; .308 Win.; .30 – 06; .357 Mag.; .40 S & W; .41 Mag.; .44 Mag.; .500 S & W |
Długość lufy (mm) | 600 | 560 – 586 |
Mechaniczne przyrządy celownicze | tak | tak (prócz wersji varmint) |
Bezpiecznik | przy kabłąku spustowym, wciskany, dwupozycyjny | rolę bezpiecznika spełnia kurek zewnętrzny |
Ryglowanie | dolne | dolne |
Łamanie broni | poprzez dźwignię zlokalizowaną za kabłąkiem spustowym | przycisk z prawej strony baskili, obok kurka |
Osada | orzech lub częściej buk, kolba z chwytem pistoletowym, stopka bez amortyzatora, do strzelania z optyki potrzebna dodatkowa poduszka policzkowa | orzech lub tworzywo sztuczne, z wysokim grzbietem kolby, ułatwia strzelanie z wykorzystaniem celownika optycznego, dobra gumowa stopka /amortyzator/ na kolbie |
Montaż pod optykę | Tylko wąska szyna, możliwość dokupienia oryginalnego, rosyjskiego montażu | w ukompletowaniu /w cenie broni/ znajduje się jednoczęściowa szyna celownicza Weavera, montowana na czterech śrubach, wykonana z lekkiego stopu |
Masa (kg) | 2,85 – 3,25 kg | 2,65 – 3,18 kg |
Wybór dodatkowych wersji | czasem trafiają się wersje lepiej wykończone, przeznaczone na rynek USA | model varmint z ciężką lufą, wersje niklowane z osadą z czarnego tworzywa lub orzecha, modele z lufą i baskilą ze stali nierdzewnej, wersje ukompletowane lufami dodatkowymi (śrutową i dwiema kulowymi, w tym jedną w mniejszym kalibrze), bardzo lekkie modele Youth z lufą 560 mm i krótszą kolbą, opcje broni z dodatkową lufą do strzelań czarnoprochowych, modele survivalowe z zapasowymi nabojami w kolbie etc. |
Dodatkowe funkcje | wskaźnik napięcia iglicy | Wersja na rynek USA może być wyposażona w bezpiecznik, zlokalizowany z boku baskili |
Cena | ok. 950 – 1050 PLN | ok. 700 – 900 PLN, varmint 10
00 PLN |
Zalety Pomby:
– prosta budowa, łatwość obsługi, czyszczenia i konserwacji;
– bardzo niska cena;
– rasowy, ciekawy wygląd;
– przyzwoite wykończenie zarówno części metalowych jak i drewnianych;
– klasyczna konstrukcja, pozbawiona plastików i stopów lekkich;
– półmontaż /szyna Weavera/ w komplecie;
– optymalna masa i zbalansowanie broni;
– wysoki grzbiet kolby, ułatwiający strzelanie z optyką.
Wady:
– twardy spust, konieczna jest jego regulacja u rusznikarza;
– pojedyncze, proste i niezbyt trwałe zamknięcie, a więc możliwość pojawienia się luzów.
Marek Czerwiński
18 responses to “Pomba – najtańsza broń kulowa na rynku”