W końcu grudnia 2020 roku miałem okazję przetestowania pistoletu C9 amerykańskiej firmy Hi-Point. Podziękowania należą się importerowi, który taką broń – wraz z amunicją mi udostępnił.
Konstruktorem pistoletu jest Tom Deeb, dobrze znany jako projektant słynnego karabinka 995 TS.
Pistolet C9 zdecydowanie wyróżnia się pod względem dwóch kwestii. Po pierwsze jest bardzo tani. Wręcz ekstremalnie tani. Cena poniżej 1200 zł jest oczywiście rewelacyjna, bo za takie pieniądze nie kupi się żadnej nowej broni w kalibrze 9 mm Luger. Po drugie wygląda jak pewien delfin czy wieloryb. Pracownicy firmy, która go sprzedaje ukuli jeszcze inne określenie, znacznie mniej eleganckie – pistolet z wodogłowiem. I coś jest na rzeczy bo C9 wygląda nieco… dziwnie. Zamek jest mocno „nadwymiarowy”.
Prawdopodobnie tak być musi. Dlaczego? Broń działa na zasadzie odrzutu swobodnego zamka i ryglowana jest jego masą. Niewiele firm odważa się na zastosowanie takiego układu konstrukcyjnego w pistoletach samopowtarzalnych strzelających silnymi nabojami. Do wyjątków należała hiszpańska Astra 400. Generalnie uważa się, że broń krótka działająca na tej prostej zasadzie funkcjonuje niezawodnie przy słabszej amunicji (7,65 mm Browning, 9 mm Short, 9 mm Ultra, 9 mm Makarow). Odrzut swobodnego zamka jest za to często spotykany w prostych pistoletach maszynowych. I ma to sens.
Dlaczego wiec C9 działa na tej zasadzie? Wynika to ze strategii firmy Hi – Point, która chciała zaoferować nabywcom broń bardzo tanią. I udało się, bo pistolet (w kalibrze 9 mm Luger) kosztuje w USA ok. 200 USD. Najprościej rzecz ujmując zamek musi być duży i ciężki inaczej broń nie mogłaby prawidłowo funkcjonować. Pistolet może bezpiecznie strzelać także wzmocnioną amunicją +P.
Nieco droższa odmiana pod mocny nabój .45 ACP oferowana jest pod nazwą JHP. Prócz tego Hi-Point sprzedaje podobną broń także w kalibrach .380 ACP i .40 Smith & Wesson.
Zamek wykonany jest z taniego stopu aluminium z cynkiem (ZnAl), do tego dochodzą stalowe podzespoły. Nie jest fanem tego materiału. Byłem kiedyś świadkiem uszkodzenia rewolwerów Arminius HW38 oraz HS 38 których ramy także powstały ze znalu. W wymienionych rewolwerach doszło do pęknięć części (na skutek upuszczenia broni na beton) oraz notorycznego luzowania się i grubienia przyrządów celowniczych.
Hi-Point jest jednak pewien trwałości swojego C9, o czymś świadczy dożywotnia gwarancja na terenie USA. Jest to bardzo rzadko spotykane, zwłaszcza w tej klasie cenowej.
Aby masa broni nie była nadmierna, szkielet wykonano z tworzywa sztucznego. Udział polimerów zmniejszył masę całkowitą z 825 do 709 g. Z załadowanym magazynkiem masa wzrasta do 810 g. Długość całkowita pistoletu wynosi 171 mm, szerokość 30 mm, wysokość prawie 130 mm. Gabaryty do przyjęcia. Wymiary są zbliżone do Glocka 19, przy czym ten ostatni ma znacznie pojemniejszy magazynek i nieco mniejszą masę.
Lufa długości 89 mm dysponuje trzema bruzdami prawoskrętnymi. Wydaje się to dość nietypowe. W 9 mm Luger z reguły mamy lufy cztero lub sześciobruzdowe. Za to jest ona osadzona na stałe, co powinno poprawić parametry skupienia.
Broń nie jest pokrywana tradycyjną oksydą lecz malowana proszkowo na ciemny kolor. Znal nie lubi oksydy więc sprawa jest prosta. Wadą jest dość szybkie schodzenie pokrycia z zamka, zwłaszcza przy częstym wyciąganiu broni z kabury. W tylnej części zamka znajduje się szereg drobnych nacięć ułatwiających i przeładowanie.
Jednorzędowe magazynki do broni mogą mieć pojemność 8 lub 10 nabojów. Otwory inspekcyjne z prawej strony magazynka umożliwiają ocenę stanu załadowania. Magazynek większej pojemności stanowi dodatkowe przedłużenie chwytu.
Zwalnianie magazynka odbywa się poprzez wciśnięcie przycisku, umieszczonego z lewej strony chwytu. Po lewej stronie ulokowano także dwupozycyjny bezpiecznik manualny. Gotowość do strzału sygnalizuje dobrze widoczna czerwona kropka. Broń nie ma możliwości strzelania bez magazynka, co jest dodatkową formą zabezpieczenia.
Regulowane przyrządy celownicze charakteryzują się żółtym punktem na muszce i dwiema czerwonymi kropkami na szczerbinie. Ułatwia to celowanie z gorszej widoczności. Pistolet ma także dodatkową szczerbinkę typu przeziernikowego. Jej wymiana jest stosunkowa prosta; w ukompletowaniu znajduje się specjalny klucz. Reguluje się tylko położenie szczerbiny, muszka jest osadzona na stałe,
Po wystrzeleniu ostatniego naboju z magazynka zamek pozostaje w tylnym położeniu. Broń, podobnie jak nasz P64 nie ma manualnego zwalniacza zamka w przednie położenie. Po wymianie magazynka zamek odciągamy w tył do oporu i puszczamy swobodnie. Nabój zostanie podany do komory nabojowej i pistolet będzie gotowy do strzału.
Chwyt pistoletowy jest wyprofilowany pod lekkim kątem w tył, co wpływa dodatnio na ergonomię. Długość chwytu pasuje osobom o mniejszych i średnich dłoniach. Jeśli dłoń jest duża warto dokupić magazynek większej pojemności. Wystaje on mocno z chwytu i wyraźnie go przedłuża. Przednia część szkieletu w obrębie magazynka oraz same okładziny są ukształtowane pod palce. To także poprawia kontakt z dłonią. Z przodu i z tyłu dolnej części szkieletu mamy moletowane nacięcia do poprawy przyczepności.
Spust jest wykonany z tworzywa i ma trzy owalne otwory, każdy o średnicy ok 3 mm. Syntetyczny kabłąk spustowy w przedniej części jest podcięty, tak by umożliwić podparcie broni drugą dłonią.
Ponoć w USA nikt nie czyści Hi-Pointa ale my broń szanujemy. Stara maksyma brzmi
„prawda to jest oczywista, broń jest sprawna gdy jest czysta”
Jak powinno wyglądać rozkładanie C9 do konserwacji? Uwaga – nie powinno się przeprowadzać tych czynności w warunkach polowych gdyż łatwo można zgubić sprężynę.
Po wycięciu magazynka i sprawdzenie komory nabojowej odciągamy zamek do tyłu i podnosimy przycisk bezpiecznika do góry. Ma on wejść w przednie wycięcie zamka. Tuż przez czerwoną kropką zobaczymy okrągły, wąski walec. Wybijamy go delikatnie za pomocą młotka i punktaka. Po wyjęciu zwalniamy zatrzask bezpiecznika, odciągamy zamek w tył, podnosząc go następnie nieco do góry. Zdejmujemy zamek i oddzielamy sprężynę powrotną z prowadnicą. Z zamka wyjmujemy blokadą, iglicę i podwójną sprężynę. Czyszczenie zamyka się na konserwacji tych podzespołów.
Pełne rozkładanie broni powinien przeprowadzać wykwalifikowany rusznikarz, o ile zajdzie taka potrzeba. Przy okazji czyszczenie w polu warto zwrócić baczną uwagę na sprężynę powrotną i prowadnicę. Te podzespoły potrafią polecieć daleko i szukaj potem wiatru w polu.
Wersja JHP pod silny nabój 11,43 mm (.45 ACP) ma znacznie większe gabaryty. Niezaładowany pistolet waży nieco ponad 900 g, długość całkowita przekracza 196 mm. Broń cechuje się 114 mm lufą, z siedmioma prawoskrętnymi bruzdami. Magazynek mieści 9 nabojów. Pistolet może strzelać nabojami o zwiększonej mocy czyli +P. Dostępne są odmiany w identycznych kamuflażach oraz z LWC.
W styczniu 2019 roku pojawił się sugerowany następca modelu C9, oznaczony jako YC9 (Yeet Cannon – radosna armatka). Broń ma dwurzędowy, pojemny magazynek i znacznie dłuższą lufę z nagwintowanym wylotem. Miałem okazję obejrzeć ten pistolet na Shot Show w Las Vegas, w styczniu 2010 roku. Firma twierdzi, że testy są na ukończeniu i już niedługo YC9 trafi do sieci dystrybucyjnej. Mam co do tego pewne wątpliwości.
Producent wyczuł koniunkturę i jeszcze przed wprowadzeniem nowego modelu YC9 pokazała się limitowana edycja starszego C9. Nazwę wybrali internauci. Na zamku widnieje duży napis YEET CANNON G1, poza nim żadnych różnic nie ma.
Dzięki uprzejmości importera miałem przyjemność przetestowania C9 na strzelnicy. Był to mój drugi „kontakt ogniowy” z tą bronią. Wybrałem najtańszy model i egzemplarz z pierwszej dostawy, jaka dotarła do Polski.
Z pistoletu oddałem 100 strzałów nabojami firmy Sellier & Bellot, z pociskiem FMJ 7,5 g. Dystanse strzelania od 10 do 25 metrów. Przerwy podczas strzelania wynikały wyłącznie z konieczności załadowania magazynka. Czyszczenia w trakcie prób polowych nie prowadzono.
Jakie wnioski wynikają z testu?
Najważniejsze – broń działała zupełnie bezawaryjnie. Nie doszło do żadnego zacięcia. Łuski były wyrzucane dość regularnie, na podobną odległość.
Rozrzut serii po 3 pociski układał się w grupach po 7 – 8 cm/25 m. Zupełnie przyzwoicie. Odrzut broni jest dość silny, ale nie nadmierny. Mocniej „kopał” stary P-64.
Przyrządy celownicze były ustawione niezbyt dokładnie. Być może ustawiono je pod zupełnie inny nabój fabryczny. Z dystansu 25 metrów broń biła wyraźnie niżej i nieco w lewo.
Chwyt jest w miarę wygodny, nawet dla dłoni średniej wielkości. Jeśli ktoś na niego narzeka, powinien wcześniej potrzymać TT wz. 33.
Operowanie bezpiecznikiem za pomocą dłoni trzymającej broń jest dość trudne. Manipulator pracuje z wyraźnym oporem i jego umiejscowienie nie wydaje się najszczęśliwsze.
Przeładowywanie pistoletu wymaga przyłożenia dość dużej siły. Po wystrzeleniu ostatniego naboju zamek zostaje w tylnym położeniu. Po wymianie magazynka pustego na załadowany zamek trzeba odciągnąć do końca w tył i zwolnić, by mógł pobrać pierwszy nabój i wprowadzić go do komory nabojowej. Nie jest to czynność tak łatwa jak w innych pistoletach. Trzeba mieć „parę w łapach” i ciut doświadczenia. Dlatego broń nie jest wskazana dla przedstawicielek płci pięknej – ale to tylko moje zdanie.
„Kultura funkcjonowania” C9 jest tylko dostateczna. Ale też trudno spodziewać się czegoś innego za tak małe pieniądze.
C9 jest pistoletem bardzo znanym. W Internecie są setki filmów instruktażowych dotyczących tej broni. Mamy też pełno testów, o różnym stopniu wiarygodności. Hi – Pointy są moczone w wodzie, nurzane w błocie a nawet przejeżdżane kołami samochodów. Wnioski są różne, od zachwytów po totalną negację. Pewne jest tylko jedno – obok tej broni prawie nikt nie przejdzie obojętnie.
Marek Czerwiński