Gdy przebywam w jakimś większym mieście naszego zacnego kraju, zawsze staram się odwiedzić okoliczny sklep myśliwski. Oglądam broń i optykę, zamieniam kilka słów z właścicielami bądź sprzedawcami. Wszelakiej broni, czasem bardzo markowej nie brakuje. Znacznie łatwiej jednak zobaczyć niemiecki czy austriacki sztucer za dziesięć tysięcy złotych niż rosyjskiego repetiera.
Gdzie się podziały „Łosie” i „Barsy”? Gdzie Tozy 122 ? Nie ma ich w żadnym sklepie, w żadnej hurtowni. Wymienione modele broni kulowej były dostępne, ale stosunkowo krótko. W ręce naszych myśliwych trafiło pareset sztuk i prawie wszyscy są z nich zadowoleni. Dlaczego więc import się urwał? Może sztucery te są za mało konkurencyjne w stosunku do CZ czy Zastavy? Zbyt proste to wytłumaczenie, by dało się w nie uwierzyć.