RSS

Gdzie się podziały rosyjskie sztucery?

25 sie

Gdy przebywam w jakimś większym mieście naszego zacnego kraju, zawsze staram się odwiedzić okoliczny sklep myśliwski. Oglądam broń i optykę, zamieniam kilka słów z właścicielami bądź sprzedawcami. Wszelakiej broni, czasem bardzo markowej nie brakuje. Znacznie łatwiej jednak zobaczyć niemiecki czy austriacki sztucer za dziesięć tysięcy złotych niż rosyjskiego repetiera.

Gdzie się podziały „Łosie” i „Barsy”? Gdzie Tozy  122 ? Nie ma ich w żadnym sklepie, w żadnej hurtowni. Wymienione modele broni kulowej były dostępne, ale stosunkowo krótko. W ręce naszych myśliwych trafiło pareset sztuk i prawie wszyscy są z nich zadowoleni. Dlaczego więc import się urwał? Może sztucery te są za mało konkurencyjne w stosunku do CZ  czy Zastavy?  Zbyt proste to wytłumaczenie, by dało się w nie uwierzyć.

Rzecz jest zrozumiała w przypadku rosyjskich sztucerów półautomatycznych na bazie konstrukcji Kałasznikowa, które trafiły na „czarną listę”, oczywiście zupełnie bezsensownie.  Na szczęście, nie ma już tej listy, mam więc nadzieję, iż przynajmniej samopowtarzalne propozycje z Iżewska czy Wiatskich Polian wrócą do nas na dobre.

Co więc możemy znaleźć na rynku, z bardzo szerokiej palety rosyjskich propozycji? Aktualnie oferowane są w naszych sklepach śrutowe boki Iż – 27 (w kilku wersjach), strzelby horyzontalne Iż – 43, kniejówki Iż – 94 Tajga, ekspresy Artemida, pojedynki kulowe Iż – 18 MN  oraz śrutówki samopowtarzalne MP – 153. Generalnie, jest to broń z dość niskiej półki, pochodząca od jednego producenta.

Warto wiedzieć, iż Rosjanie mają mnóstwo innych, ciekawych wzorów broni kulowej czy kombinowanej i warto przełamać lody w kontaktach handlowych. Nasi importerzy skarżą się na lekceważenie polskiego rynku oraz inne trudności, np. niedotrzymywanie terminów dostaw, problemy z reklamacjami etc. Oczywiście jest w tym wiele racji, ale jak zakład, wypuszczający dziesiątki tysięcy sztuk broni myśliwskiej ma traktować kandydata na wyłącznego przedstawiciela, który zamierza zamówić rocznie dwa tuziny sztucerów, w dodatku kilku typów i prawie każdy w innym kalibrze? Wiadomo, iż będą odsyłać go do swoich przedstawicielstw, np. w Niemczech, bo chcą pozbyć się kłopotu. Niestety, u takiego przedstawiciela koszt nabycia sztucera jest już zupełnie inny niż w Rosji. Znam te ceny i mogę zapewnić, że są przynajmniej parokrotnie, jeśli nie kilka razy wyższe. Wiadomo, trzeba zarobić. Zwykła samopowtarzalna Sajga w kal. 308 Win. kosztuje w Niemczech ponad 900 euro (firma Waffen Schumacher), podczas gdy cena fabryczna w 2007 roku wynosiła… 175 USD.  Import z Niemiec nie jest więc dobrym rozwiązaniem. Kulowe Sajgi, zwłaszcza w średnich kalibrach znalazłyby wielu nabywców, ale tylko wtedy, gdy koszt ich nabycia ksztaltowałby się znacznie poniżej ceny najtańszego półautomatu czyli Vulcana firmy Winchester. Sajga, przed wprowadzeniem „czarnej listy” sprzedawana była za rozsądne pieniądze, na Warmii i Mazurach nawet poniżej 2 tys. złotych.

Dobrej broni myśliwskiej w  Rosji nie brakuje. Przykłady?   Proszę bardzo.

Weźmy pod uwagę choćby repetiery „Łoś” i „Bars”. Przybyły nowe wersje – „Bars – 5” i „Łoś – 10”, lepsze od starszych wzorów. Zamki mają już po trzy symetryczne rygle zaporowe, zmniejszył się kąt otwarcia, co przyspieszyło przeładowanie i pozwoliło niżej osadzać lunetę.  Znacznie poprawiono bezpiecznik i magazyn. Ten ostatni jest już jednorzędowy, na 3 naboje. Broń jest lżejsza od poprzednich wzorów i nadal pieruńsko celna. Warto pamiętać, iż „Barsy” wypuszczane są w popularnym kalibrze .223 Rem. i bardzo tanim pod względem amunicji 7,62 x 39, zaś „Łosie” w .308 Win.; .30 – 06 oraz 9,3 x 64. Ten ostatni bardzo sprawdziłby się na naszych zbiorówkach, bo rosyjskich  nabojów do niego jest mnóstwo, od takich, które energetycznie ustępują  9,3 x 62 po mocne elaboracje, zbliżone pod względem E100 do TUG – a.

Nic bardziej dostępnego w kalibrze 9,3 x 64 dostać się nie da. Cena rzędu 3 tys. złotych w żadnym razie nie wydaje się wygórowana. Dzięki masie wynoszącej 4,0 kg  odrzut  „Łosia – 9 – 1” jest do przyjęcia, a mechaniczne przyrządy celownicze (po minimalnej ingerencji rusznikarza) sprawdzają się doskonale.  Może są skalowane nieco przesadnie – bo w wersjach kal. .30 – 06 i 9,3 x 64  nawet do 500 metrów (w pozostałych do 300 m), ale wynika to ze specyfiki ich polowań.

Propozycja rodem z Tuły czyli Toz – 122 jest znacznie tańszy od „Łosia”. Od pewnego czasu trafia na rynki także w kalibrze 9,3 x 62. Wydaje się, iż ten repetier byłby najbardziej dostępną cenowo bronią w mocnej „dziewiątce”, bo koszt nabycia, wraz z marżą  nie przekroczyłby 1,7 tys. złotych. W stosunku do starszej wersji poprawiono montaż pod optykę  (aktualnie jest to uniwersalna szyna Picatinny) i skrócono magazyn, by nie wystawał z łoża. Broń jest bardzo solidna, choć nad jej designe warto byłoby  popracować.  Lufy rosyjskich sztucerów są ich mocną stroną –  przede wszystkim są bardzo trwałe i dobrze zabezpieczone antykorozyjnie. Jeden z „Łosi – 7 – 1” pracuje od dobrych kilku lat na prywatnej strzelnicy. Wystrzelono z niego kilkanaście tysięcy sztuk amunicji .308 Win., wszelkiej maści, nawet z pociskami w twardym, stalowym płaszczu i lufa nadal trzyma skupienie. Proszę spróbować dokonać takich eksperymentów z lufą „cywilizowanej”, zachodniej broni. Polegnie bardzo szybko To samo dotyczy półautomatycznych „Wieprów”, których lufy są produkowane w technologii wojskowej. Wystrzelać ich amunicją w miękkim płaszczu praktycznie się nie da.

Ktoś może przedstawić zarzut, iż „Łosie”, „Barsy” i Tozy to nadal niewysoka półka  jakościowa, a on szuka broni bardziej elitarnej lub lepiej wykończonej. W porządku, ma prawo. Jak designe broni z Iżewska komuś nie odpowiada, warto zastanowić się nad tunigami z firmy Legion.  Przedsiębiorstwo kupuje części z zakładów Iżmasz i na ich bazie ręcznie składa własną broń. Inne jest przy tym pasowanie detali, a lufy są dodatkowo polerowane. Wpływa to m.in. na polepszenie parametrów skupienia broni kulowej, co jest potwierdzone na kilku kompletach tarcz, dołączanych do każdego egzemplarza sztucera.

Broń wykonywana jest w czterech zasadniczych klasach wykończenia: standard, premier, lux i de lux. Prócz tego firma wypełnia indywidualne, droższe zamówienia, np. na złocenia, osadzanie kamieni szlachetnych etc.

Potencjalny klient wie dokładnie, co otrzyma w danej klasie. „Standard” obejmuje olejoną osadę z selekcjonowanego orzecha oraz inne od fabrycznego pokrycie części stalowych, co daje większą odporność antykorozyjną oraz na ścieranie. Każdy sztucer w klasie standard ma gwarancję skupienia rosyjską amunicją w zakresie 1,0 – 1,4 MOA. Nie trzeba specjalnie dodawać, iż przy zastosowaniu nabojów renomowanych firm zachodnich te parametry ulegną dalszej poprawie.

Wykończenie „premier” obejmuje niewielki grawerunek i snycerkę, chromowanie języka spustowego oraz lepsze wyselekcjonowanie orzecha na osadę.

„Lux” daje możliwość wyboru typu grawerunku i snycerki, jest ona przy tym bardziej złożona. Wszystkie części metalowe są dodatkowo polerowane. Język spustowy pokryty jest warstwą nitrytu tytanu, co nadaje mu złocisty kolor. Zamek i komora mogą być chromowane. Osada budzi już respekt swoją klasą – orzech kaukaski z doskonale widocznymi słojami.

„De lux” to jeszcze więcej grawerunku i snycerki, plus niewielkie złocenia i osada jak w nieseryjnej broni MC.

Klasy oznaczane są cyframi, od I do IV (IV to klasa najwyższa).

Jaka broń jest tuningowana przez Legion?

Każda, jaką produkuje Iżmasz.

Z broni myśliwskiej, najwięcej nabywców znajdują „rasowane”  repetiery „Łoś” i „Bars” w klasach „de lux”. Prócz wybrania naprawdę kapitalnego orzecha, poprawiono także sam kształt i konfigurację osady. Klient może zamówić także broń w pełnym łożu. Solidnie poprawiono pracę zamka i mechanizmu spustowego. Przyspiesznika nie ma i nie jest potrzebny, bo spust chodzi rewelacyjnie.

Sztucery „Łoś”, tuningowane przez Legion mają ważną zaletę: są niezwykle celne. Sprawdzany „Łoś 9 – 1” kalibru . 30 – 06,  w klasie „lux”, na dystansie 200 metrów dał grupę  przestrzelin (nabojami Lapua z lżejszym pociskiem Scenar) w kręgu o średnicy 25 mm.

Legion tuninguje również sztucer samopowtarzalny „Miedwiedź – 3”. I choć sztucer powstał na bazie SWD, w niczym wojskowego Dragunowa nie przypomina. Wypuszczany jest aktualnie tylko w kalibrze .308 Win., wcześniej najbardziej poszukiwane były wersje kalibru 9,3 x 54R (9 x 53R).  Jest to również broń bardzo celna i pewna w działaniu, w Rosji uważana za  elitarną.

Legion dopracowuje także sztucer „Tigr” czyli kalkę SWD. Gwarancja to 1 MOA/100 m dla amunicji rosyjskiej (3 serie po 4 strzały,  w komplecie 3 tarcze). Wersja „premier” wizualnie jest wręcz fantastyczna, „Tigra de luxe” natomiast żal wynosić z domu. Największym powodzeniem cieszą się aktualnie modele w mocnym kalibrze 9,3 x 64.

Dla prawdziwych koneserów broni przeznaczone są znacznie droższe propozycje firmy MC, w tym kilka doskonałych repetierów, których nie powstydziliby się tacy producenci jak Steyr Mannlicher, Blaser czy Heym. Przypomnę, iż MC – 125; 126; 127 i 128 to sztucery wysokiej klasy, produkowane na zamówienie. Czas oczekiwania dochodzi do roku, a nawet dwóch. Kapitalne osiągi ma także półautomatyczny „Berkut”, oceniany jeszcze wyżej od „Tigra”. Wydaje się, iż  „Berkut” miałby duże szanse na sukces w Polsce, bo koszt nabycia kształtowałby się gdzieś na poziomie Winchestera Vulcana czy Haenela SLB 2000 +.  Do transportu oddziela się kolbę (wraz z pokrywą komory zamkowej). Sztucer jest lekki i ergonomiczny, przy tym dyponuje pełnowymiarową lufą (620 mm). Wybór kalibrów – 7,62 x 54R; .308 Win. i 9,3 x 54R, skupienie w .308 Win. lepsze od 1 MOA/100 m.

Bardzo dobrym sztucerem samopowtarzalnym z Rosji jest MC 551, oferowany tylko w mocnym kalibrze 8 x 68 S. Warto też wspomnieć o repetierze MC 19, wyposażonym w przyspiesznik, co w broni rosyjskiej jest raczej rzadkością. Sztucer jest oferowany w kalibrach .308 Win. (wersja 07) oraz 9,3 x 64 (model 09). MC 19 – 09 dysponuje lufą długości 650 mm oraz magazynem wymiennym na 5 nabojów. Broń jest zgrabna i dobrze zbalansowana; jej masa  nie przekracza 3,6 kg.

Stosunkowo mało znana jest oferta zakładów Mołot z Wiatskich Polian. Firma ma spore trudności finansowe, wydaje się więc, iż tym bardziej byłaby skłonna do negocjacji z potencjalnymi importerami.

Zakład szczyci się dobrej klasy bronią śrutową, niezłą reputacją cieszą się wytrzymałe mechanicznie „Bekasy”, dostępne zarówno w wersjach samopowtarzalnych jak i „pump action”.

Pierwsza masowo produkowana strzelba z  tej rodziny –  przeładowywany wzdłużnym  ruchem czółenka „Bekas” opuściła fabrykę w 1997 roku. Komora zamkowa „Bekasa” wykonana jest z lekkiego stopu. Bezpiecznik przerzutowy zlokalizowano nietypowo – z  prawej strony komory zamkowej, nad kabłąkiem spustowym. Bezpiecznik blokuje język spustowy, jednocześnie ustala w broni położenie mechanizmu spustowo – uderzeniowego. Dla wyjęcia mechanizmu, wystarczy ustawić pośrednie położenie bezpiecznika (pod kątem 45 st.), następnie wyjąć go, naciskając na trzpień bezpiecznika. Po tej operacji, mechanizm spustowo – uderzeniowy można swobodnie oddzielić. Dzięki takiemu rozwiązaniu, do częściowego rozłożenia broni nie są potrzebne żadne instrumenty.

Żywotność broni jest znaczna – w teście osiągnięto resurs 8000 strzałów bez jakichkolwiek uszkodzeń części. Strzelba jest wysoce odporna na zapiaszczenie i zapylenie. Broń działa doskonale również w wilgotnym klimacie, zabezpieczenie antykorozyjne lufy (chromowanie) i pozostałych podzespołów jest bez zarzutu..

Pierwsze samopowtarzalne „Bekasy” pojawiły się w rosyjskich sklepach w początkach 2000 roku. Strzelba działa na zasadzie odprowadzania części gazów prochowych przez otwór w ścianie lufy. Rurowy magazynek podlufowy mieści 4 naboje. Bezpiecznik został przeniesiony na tył kabłąka spustowego. Standardowa lufa ma szynę wentylowaną. Do broni można dokupić także wymienną, skróconą lufę, doskonale nadającą się do strzelań pociskami kulowymi. Strzelba dysponuje bazami pod montaż optyki. Generalnie broń charakteryzuje się bardzo dobrym zbalansowaniem, płynnym działaniem automatyki i niezłym wykończeniem.

Nowsza wersja „Bekasa” wyposażona jest w mechanizm gazowy z automatycznym regulatorem gazowym i odcinaczem nadmiaru gazów. Zewnętrznie przypomina to mechanizm zastosowany w strzelbie Beretta AL390, z tym że włoska strzelba nie ma odcinacza. Zadaniem tego podzespołu jest zamknięcie otworu gazowego w lufie, po pobraniu przez mechanizm minimalnej ilości gazów, wystarczającej do procesu przeładowania. W testach nowej wersji broni użyto fabrycznej amunicji wszystkich, także mniej znanych firm rosyjskich, na przemian z nabojami o słabej naważce prochu lub elaborowanymi ręcznie. Nie odnotowano żadnych zacięć.

Jeżeli chodzi o broń kulową, firma Mołot zaczęła od produkcji sztucerów „Wiepr”, opartych na konstrukcji lekkiego kaemu RPK, początkowo tylko w kalibrze 7,62 x 39, potem także w .308 Win. i 5,6 x 39.  Broń była i jest znacznie celniejsza od „Sajg” z Iżewska, ale i sporo cięższa. Wynika to głównie z tego, iż komory zamkowe „Wieprów” są wykonane z grubszej blachy stalowej.

W 1998 r pojawiła się nowa wersja sztucera „Wiepr 308” oznaczona jako  „Wiepr – Super”. Broń dysponuje już łożem jednoczęściowym i pozbawiona jest wizualnych, wojskowych cech poprzednika. Sztucer  jest obecnie produkowany w kal. .223 Rem.; .308 Win.; 7,62 x 54R; 7,62 x 39,  a nawet .30 – 06  czy  .35 Rem.

Moim zdaniem, „Wiepr Super” jest chyba najlepszą kulową bronią myśliwską, opartą na rozwiązaniach starego AK – 47. Sztucer przejął w spadku po Kałachu wybitną niezawodność, jest też bardzo celny. Działa bez zarzutu nawet przy nabojach niskiej klasy, czego o zachodnich półautomatach powiedzieć się nie da.

Przy okazji, „Wiepr  Super” ma atrakcyjny i  dość nowoczesny designe. Drewniane łoże z kolbą z otworem na kciuk wykonywane jest wyłącznie z orzecha włoskiego. Sztucer wyposażono w  przeprojektowany bezpiecznik, umieszczony tuż nad kabłąkiem spustowym.

Zmieniły się kształt i położenie muszki, którą przeniesiono na komorę gazową. Dość ciężka, chromowana i kuta na zimno lufa na zewnętrznej powierzchni może mieć nafrezowane rowki wzdłużne (kanelowanie). Celem tego zabiegu jest zmniejszenie masy oraz poprawienie powierzchni oddawania ciepła. Lufa swobodnie pływa w łożu.

Wspornik montażowy celownika optycznego może być przeniesiony z lewej strony komory zamkowej na jej wzmocnioną pokrywę.

Lżejszą lufę i osadę typu myśliwskiego mają kolejne modyfikacje „Wiepra” – „Pionier” i „Hunter”. Generalnie są to nieco odchudzone wersje „Wiepra Super”, bardziej dostosowane do potrzeb myśliwych. Pionier to odmiany w kal. .223 Rem. i 7,62 x 39. Lufy mogą mieć długość 550 lub 650 mm. Warto podkreślić, iż skupienia osiągane z „Pioniera” kal. 223 Rem. pozwalają na używanie tej broni na lisy, także na dopuszczalnym przepisami dystansie 200 metrów.  „Sajga” takiej celności niestety nie osiąga. „Hunter” to typowa wersja dla łowców,  sporo lżejsza od „Wiepra Super”. Wybór kalibrów jest optymalny – .308 Win.; .30 – 06 i 7,62 x 54R. Do wyboru są opcje bez mechanicznych przyrządów celowniczych oraz z przyrządami, przy czym  muszka może być ulokowana na lufie bądź na rurze gazowej. „Hunter” w kalibrach .30 – 06 lub 7,62 x 54R nadaje się dobrze na zbiorówki.

Miłośnicy „czystej formy” czyli konstrukcji lekkiego kaemu RPK Michaiła Kałasznikowa  mogą przebierać w trzech modelach „Wiepr –1 W”, tylko w kal. .223 Rem. Różnią się one długością luf (420; 520 i 590 mm). Czarne osady z tworzywa, składane kolby – wszystko podkreśla taktyczny rodowód. Oczywiście, dla myśliwych nie ma w tych odmianach nic ciekawego, choć trzeba zauważyć, iż model z lufą długości 590 mm i dwójnogiem osiąga prawie varmintowskie parametry skupienia (gwarantowane 25 mm/100 m dla serii 4 strzałów). Warto podkreślić trwałość luf paramilitarnych wersji – ok. 20 tys. strzałów. Jako ciekawostkę można przytoczyć, iż do „Wiepra – 1 W” oferowane są magazyny łukowe i bębnowe, identyczne z oryginalnymi lecz z ogranicznikami pojemności. Wszystko dla zachowania maksymalnej zgodności z „bojowym” oryginałem.

Samopowtarzalny „Wiepr – 12” to także przeprojektowany RPK Kałasznikowa, ale pod nabój kalibru 12/76 (12/70). Kochają go zawodnicy strzelań dynamicznych.

Sztucery „Wiepr” są droższe od „Sajg”, przeciętnie o ok. 25 – 50 %, ale znacznie lepiej wykonane i wykończone. Grubsze komory zamkowe i lufy nadają wrażenie większej solidności.

Zakłady Mołot dokonują również konwersji karabinów samopowtarzalnych SKS kal. 7,62 x 39, dostosowując je do potrzeb myśliwych. Broni takiej używa u nas batalion reprezentacyjny. Simonow wciąż cieszy się w Rosji świetną reputacją.  Dlaczego? Przede wszystkim jest tani i niezawodny, przy tym celniejszy i trwalszy niż dość toporne „Sajgi”. Bardziej też przypomina klasyczny sztucer.  SKS ma solidną, frezowaną komorę zamkową, na której znacznie łatwiej osadzić celownik optyczny. Osada z chwytem półpistoletowym charakteryzuje się nieco zbyt małą długością kolby, dostosowaną raczej do osób średniego wzrostu. Wadą SKS jest stosunkowo słaby nabój, dobry przede wszystkim na sarny i lisy. Warto przy tym zauważyć, iż do broni Simonowa dostępne są całe pakiety tuningowe, z osadami syntetycznymi, montażami pod optykę, lekkimi kolimatorami czy lunetami etc.

Wszystkie sztucery i strzelby firmy Mołot mogą być oferowane w wersjach luksusowych, z bogatym grawerunkiem i snycerką.

Ciekawostką jest fakt, iż dla wielu Rosjan nadal nie ma lepszej broni od wiekowej konstrukcji Siergieja Mosina. Zakłady Mołot z Wiatskich Polian oferują łowcom kilka wersji tych karabinów. Część sztucerów ma nowe, chromowane i kute na zimno lufy (o optymalnej długości 600 mm) i te są najbardziej poszukiwane. Karabin może być wyposażony fabrycznie w celownik optyczny o parametrach 4 x 34, osadzony na bocznym,  wysokim montażu.

Części myśliwych kaliber 7,62 x 54R może nie odpowiadać, zwłaszcza, gdy celem jest  np. niedźwiedź. Dlatego właśnie niewielka ilość Mosinów (oznaczenie WPO – 103) ma wymienione lufy, pod kaliber 9,3 x 54R. Nabój powstał na bazie tej samej łuski jak „triechliniejka”, pozostałe części są  więc identyczne, a sama broń pracuje przyzwoicie. Pocisk kalibru 9,3 mm, o masie 15 g dysponuje większym rażeniem obalającym niż 7,62 mm, ale też i stromym torem lotu.

Najciekawszą odmianą starego Mosina jest KO – 91/30 MC. Broń otrzymała ciężką, kutą na zimno lufę długości 550 lub 610 mm. Średnica wylotu – 22 mm. Dodatkowo, jest ona atrakcyjnie młoteczkowana zewnętrznie, jak w Mannlicherach. Lufa swobodnie pływa w łożu. Zamek, komorę zamkową i mechanizm spustowy pozostawiono bez zmian, jeżeli nie liczyć wypolerowania samego spustu. Do karabinu można nabyć montaż boczny pod optykę, zakończony z góry szyną Picatinny. Magazyn jest ukryty w łożu. Kolba typu sportowego wyposażona jest w ergonomiczną poduszkę. Generalnie, łoże jest najmocniejszą stroną tej broni. Szerokie w przedniej części, pozwala na wygodne strzelanie z podpórek. Osada ma trzy wzdłużne otwory wentylacyjne i wygodny otwór na kciuk. Stopka kolby posiada możliwość regulacji i to w obu płaszczyznach. Długość kolby także można zmieniać – nie skokowo, za pomocą wstawek dystansowych, lecz w sposób płynny, śrubami regulacyjnymi. Przy strzelaniu z dwójnogu można wygodnie podeprzeć kolbę z dołu, służy temu wycięcie na dłoń. Karabin wyposażony jest w składany dwójnóg, a jego położenie można zmieniać.

W rezultacie, z archaicznego wydawałoby się Mosina dało się uzyskać broń o wysokich parametrach skupienia. Wg danych zakładu, przy nabojach sportowych Ekstra możliwe jest uzyskanie skupienia lepszego niż  80 mm na 300 metrów.

Po wojnie w sowieckich magazynach pozostały miliony zdobycznych kabeków Mausera. Fabryka przerabia je cały czas na sztucery. Podstawowym modelem jest klasyczny karabinek 35 K, z oryginalnym łożem. Całą różnica polega tylko na wymianie lufy. Zastąpiono ja nową, kutą i chromowaną tej samej długości /600 mm/ ale już w kalibrach  .308 Winchester (model WPO – 117) lub .30 – 06  (WPO – 115). W rezultacie uzyskano broń celniejszą od wojskowej i w wersji kal. 308 Win. łagodniejszą podczas strzelania. Dla tych, którym łoże typu wojskowego nie odpowiada przygotowano modyfikację myśliwską, w tych samych kalibrach. Osada ma już wygodny chwyt półpistoletowy, z naciętą kratką. Lufa ma muszkę w osłonie tulejowej i stałą szczerbinę, ustawioną na 100 metrów. I choć masa „cywilnych” wersji jest średnio o 0,45 kg niższa strzela się z nich lepiej, bowiem kolba jest zakończona grubym amortyzatorem z miękkiej gumy, a nie stalowym okuciem. Lufy takich Mauserów (oznaczenia: WPO – 115 M i WPO – 117 M) są nieco dłuższe – 610 mm. Karabiny mogą być wyposażone w dwa typy baz i montaży pod celowniki optyczne – boczny oraz górny. Ten ostatni, dwuczęściowy jest bardziej ergonomiczny.

Omówmy teraz w skrócie najbardziej znane propozycje z Tuły, z zakładów TOZ. Najbardziej znaną współcześnie „tułką” w kategorii broni śrutowej jest  oczywiście zgrabny Toz  – 34. Pojawił się na rynku broni seryjnej w 1964 roku;  nieco wcześniej produkowany był w wariancie luksusowym, tylko na specjalne zamówienie. Nadlufka charakteryzuje się oryginalnością form, elegancją wykończenia i wyjątkowo niską baskilą. Lufy, w porównaniu z innymi bokami osadzone są w baskili aż na 18 – 20 mm głębiej.  Wczesne wersje Toz – 34 charakteryzowały się utrudnionym rozkładaniem broni. Obecnie wszystkie modele mają przełącznik zlokalizowany z prawej strony baskili, który wystarczy ustawić w dolnym położeniu, po czym oddzielić lufy. Mechanizm spustowy konstrukcji N.I. Korowiakowa dysponuje wskaźnikami napięcia kurków. Broń charakteryzuje się  stałym czółenkiem, nie zdejmowanym przy rozkładaniu. Kolba zakończona jest grubym, gumowym amortyzatorem. Powierzchnie baskili, nawet w najtańszych wersjach są fabrycznie grawerowane.

Na  bazie Toz-34 powstała cała rodzina śrutówek- m.in. sportowe Toz-57K, Toz-57T, ekspres Toz-55 ZUBR, kniejówki Toz-34-5,6/28 i Toz-34-5,6/20.

Wersje z eżektorami  (Toz-34E) wykonywane były w dwóch modyfikacjach; ze stałą lub odłączalną funkcją eżektorów. Przy funkcji odłączalnej można było również pozostawić działający eżektor w jednej z luf. W 1975 r. W. Gołowin przedstawił prosty pomysł konstrukcyjny, dzięki któremu nawet wersja ze stałymi eżektorami mogła mieć wprowadzoną możliwość ich wyłączania. Główka przełącznika eżektorów (śrubowa) wystaje ok. trzy mm nad tylną powierzchnię czółenka. Przełącznik ma cztery pozycje, w pierwszej wskaźnik skierowany jest w stronę komór nabojowych, co oznacza, iż eżektory są wyłączone. Gdy wskaźnik obrócony jest w prawo działa eżektor dolnej lufy, w lewo eżektor górnej. Przy wskaźniku skierowanej w stronę wylotu luf działają oba eżektory.

Oceniając dwa najpopularniejsze rosyjskie boki na rynku czyli Iż – 27 i Toz – 34 należy stwierdzić, iż pierwszy jest wytrzymalszy mechanicznie, drugi zaś bardziej estetyczny.

Kolejna wersja rozwojowa broni śrutowej z Tuły; Toz – 120, produkowany jest głównie w kal. 12.  Charakteryzuje się dłuższymi lufami (750 mm) i nieco większą masą (3,4 kg.). Poprawiono żywotność wszystkim detali. Podstawowe modele wykonywane są z pojedynczym spustem i  selektorem oraz eżektorami. Dostępne w sprzedaży są także wersje standardowe, z komorą dostosowaną do naboi Magnum (76 mm) oraz luksusowe, z grawerunkiem wysokiej jakości.

W kategorii broni samopowtarzalnej króluje jeszcze stary model MC-21-12. Za konstruktora broni uważany jest W.A. Nikołajew. Strzelba została wprowadzona do produkcji masowej w 1965 r. Zasada działania broni – odrzut lufy (jak w klasycznym wariancie Auto -5 Browninga). MC – 21 to najbardziej popularna strzelba samopowtarzalna w Rosji, sprzedano już ponad 390 tys. egzemplarzy tej broni.

Kolejną  samopowtarzalną propozycją z Tuły jest Toz – 87. Konstruktorem jest   inżynier N. A. Babanin. Zasada działania strzelby – odprowadzanie części gazów prochowych przez otwór w ścianie lufy. W opinii myśliwych broń funkcjonuje lepiej niż MC-21-12. Odrzut broni jest wyraźnie słabszy, automatyka funkcjonuje bez zarzutu. W pierwszym modelu w lufie nawiercane były dwa otwory gazowe o średnicy 2,6 mm, obecnie aż cztery, co pozwoliło poprawić jej niezawodność, zwłaszcza w warunkach ujemnych temperatur.

Odmianą broni jest Toz – 187 M, przeznaczony jednak bardziej do zastosowań militarnych lub policyjnych. Wyposażony jest w składaną kolbę i łoże z tworzyw sztucznych, wyłącznie w kolorze czarnym.

Sztucer powtarzalny Toz – 122 dysponuje czterotaktowym zamkiem ślizgowo – obrotowym, z  dwoma ryglami zaporowymi w przedniej części. W bijniku znajduje się wskaźnik napięcia iglicy, wykonany w formie lekko wystającego trzpienia. Jest on łatwo rozpoznawalny wzrokiem bądź np. kciukiem, w przypadku ograniczonej widoczności. Chromowana, kuta na zimno lufa ma długość 570 mm Podawana przez producenta żywotność lufy przekracza 6 tys. strzałów. Magazynek wymienny z blachy stalowej ma pojemność 4 lub 7 nabojów. Osada z chwytem półpistoletowym wykonywana jest głównie z buka. Amortyzator gumowy na kolbie pochodzi od Toz-a 34.

„Pompami” /przeładowanie ślizgowym ruchem czółenka/ są Toz – 94 M i Toz – 194 M. Do celów myśliwskich nadaje się tylko pierwszy.

Tuła wciąż kontynuuje prace nad nowym sztucerem samopowtarzalnym, o oznaczeniu MT – 125. Broń działa na zasadzie odprowadzania części gazów prochowych przez otwór w lufie, ryglowana jest natomiast przez obrót zamka. Tłok prowadzony jest pod lufą, co pozwala na niski montaż celownika optycznego. Sztucer opracowano tylko pod nabój kalibru 308 Winchester. Lufa o długości 550 mm jest kuta na zimno i chromowana. Magazyn wymienny ma pojemność 4 nabojów, a broń waży 3,6 kg.

Ten dalece niepełny wykaz broni myśliwskiej z Rosji winien uzmysłowić naszym łowcom co tracimy.  Może więc warto schować głęboko naszą dumę i próbować ściągać ze wschodniego rynku przynajmniej sztucery? Myślę, że potencjalnych nabywców „Barsów”, „Łosi”,  „Berkutów” czy „Wieprów”  nie trzeba byłoby długo szukać.

Marek Czerwiński

 
18 komentarzy

Dodano przez dnia 25 sierpnia 2014 w Broń myśliwska, Broń myśliwska kulowa

 

Tags: , , , , ,

18 responses to “Gdzie się podziały rosyjskie sztucery?

Leave a Comment:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *