RSS

HIT w Vicenzy

12 maj

Vicenza to miasto w północno – wschodnich Włoszech, u podnóża Alp Weneckich. Liczy ponad 115 tysięcy mieszkańców. Raz w roku odbywają się tutaj słynne targi myśliwskie, największe w Italii. W tym roku wystawa miała miejsce w połowie lutego, dokładnie w dniach  13 – 15.02.

Miałem niewątpliwą przyjemność zwiedzić piękne hale targowe i uczestniczyć w tym wspaniałym święcie myśliwych. Jedna, potężna hala gromadziła firmy produkujące broń amunicję czy optykę. Swoje strzelby i sztucery wystawiały praktycznie wszystkie bardziej znane firmy z Italii. Prócz producentów było też wielu dystrybutorów.  Robiło to dobre wrażenie, przynajmniej w porównaniu do naszych skromnych targów w Sosnowcu czy Warszawie. Oczywiście rozmach imprezy był mniejszy niż w Norymberdze, ale za to wystawiło się więcej firm niż w Dortmundzie. Prócz hali opanowanej przez producentów broni czy amunicji były oddzielne, duże wystawy firm odzieżowych czy zajmujących się wytwarzaniem wszelkiej maści gadżetów myśliwskich, np. wabików. Hałas w tych pomieszczeniach był niemiłosierny, tym bardziej, że wielu łowców przybyło ze swoimi psami – odbywały się zresztą na miejscu konkursy ras myśliwskich.

Włosi kochają polowania na ptactwo. Można zaryzykować twierdzenie, że to ich sport narodowy. Przypominały o tym liczne filmy, wyświetlane podczas targów. Wokół ekranów gromadziły się tłumy łowców, komentujących udane strzały czy dobre wabienie. Tylko nieliczne filmy przedstawiały łowy na zwierzynę grubą.

Jeżeli myśliwi z półwyspu apenińskiego tak kochają strzelanie do pióra to oczywiste jest, że bardziej kochają strzelby niż sztucery. I to było widać na każdym kroku. Wszędzie śrutówki, we wszystkich możliwych kalibrach. Co ciekawe, u nas rządzi mocna „dwunastka”, wyrafinowani łowcy używają bardziej subtelnych „dwudziestek”. A co we Włoszech? Ano, zupełnie odwrotnie. Tam rządzą kalibry mniejsze, zwłaszcza wtedy, gdy strzelec poluje na mniejsze ptaki. Nie brak więc strzelb kalibru 28 i 32, nie brak też .kalibru .410.  W Polsce nikt nie używa egzotyki w rodzaju strzelb gładkolufowych kalibru 8 mm, pod nabój śrutowy bocznego zapłonu. W Italii takich łamanych jednolufek czy dubeltówek sprzedaje się dużo. Broń waży poniżej 2 kg, i może mieć lufy długości… 120 cm. Standardową lufę długości 70 cm przedłuża się za pomocą wstawki liczącej 40 – 50 cm. Widać to na zdjęciach, przedstawiających strzelby Effebi Do czego się z tego strzela? Ano do ptaszków ważących 30 – 50 g. Wymaga to oczywiście wielu zabiegów dodatkowych, ambon czy ukryć pokrytych kamuflażem, ruchomych bałwanków wszelkiego typu, a wszystko po to by pozyskać ptaka, którego na trokach bardzo trudno zauważyć.

Effebi pokazała też ładną pojedynkę kulową  o wdzięcznej nazwie Terminator. Wszystko fajnie, tylko cena odstrasza – 1600 euro.

Takie potęgi jak Beretta, Benelli czy Perazzi miały ogromne stoiska. Prócz tego broń i banery tych firm wystawiali liczni dystrybutorzy. Odnosiło się więc wrażenie, że strzelby tych uznanych producentów wręcz przytłaczają zwiedzających. Pięknie wyeksponowano drogie strzelby marki Rizzini. Szczególną uwagę budziły modele sportowe, z wyjątkowo ergonomiczną kolbą. Profilowany chwyt poprawia składność; jakość tej broni jest bez zarzutu. Podobne zdanie mam o strzelbach Caesare Guerini. Piękne, niezawodne, drogie. Za jakość trzeba zapłacić.

Dużą uwagę zwiedzających przyciągały kurkówki włoskiej firmy S.I.A.C.E.  Firma jest własnością dwóch braci – Giuseppe i Iwano Gelmini. Pierwszy zajmuje się łożami broni, drugi wytwarza lufy i baskile. W zakładzie pracuje także ich troje dzieci. Subtelny grawerunek, niska masa, doskonały orzech – same zalety. A wady? Jest tylko jedna – cena.

Aktualne ceny kurkówek tej firmy są bardzo wysokie, za Model 350 G trzeba zapłacić od 9300 do 16.500 USD; najdroższa jest wersja Super Lusso. Model 370 B kosztuje 11.260 – 16.000 USD.  Czas oczekiwania na broń przekracza 7 miesięcy.  Strzelby są wytwarzane we wszystkich możliwych kalibrach (także  28 czy .410). Długość luf i typ osady – dowolne.

Szczególne zainteresowanie wzbudzają ekspresy kurkowe firmy S.I.A.C.E. – modele Yukon i Yukon Lusso. Broń oferowana jest z lufami długości 597 mm, głównie w kalibrach .45 – 70 Govt.; .444 Marlin ale też .30 – 06 czy 8 x 57 JRS. Ceny? Bagatela, od 6.500 do 8.350 USD. W opcji, ekspres kurkowy można zamówić z wymiennymi lufami śrutowymi.

Siostry Fausti prezentowały przede wszystkim nadlufkę  ITALYCO SLX,  z zaokrągloną baskilą typu Round Body.

W pierwszy dzień targowy miał miejsce pokaz broni firmy Brixia. Właściciel przedsiębiorstwa oraz miła pani z działu marketingu robili wszystko, by zwrócić uwagę dziennikarzy. Firma nie ma długiej tradycji, powstała zaledwie cztery lata temu. Brixia to stara, łacińska nazwa Brescii. Zakład, jak prawie wszystkie włoskie firmy ma siedzibę w Gardone Val Trompia. Specjalizuje się w nadlufkach średniej klasy; należą do nich modele  Master, Leonessa, Ethos, Lilium, Raven i Exsimius. Zostały ugrupowane według klas jakościowych, Exsimius jest najlepiej wykonany i oczywiście najdroższy; kosztuje ok. 1700 euro. Wszystkie strzelby oferowane są z lufami długości 61, 66, 71 lub 76 cm – wybór długości nie wpływa na cenę. Szyna wentylowana nad lufą może mieć wysokość 7 lub 10 mm. Firma wykona tę broń w każdym kalibrze, od 12/76 po .410/76, za wyjątkiem kalibru 16, który we Włoszech umarł naturalną śmiercią. Zastąpiła go zgrabniejsza „dwudziestka”.

Do sportu Brixia proponuje solidne strzelby Trap Raven (kal. 12 i 20) i Sporting Raven (28 i .410/76), ze wzmocnionym układem ryglowania i wyczynowymi osadami.

Model QUUEN (beccacia) to specjalna strzelba do polowań leśnych gdzie często trzeba strzelać z bardzo bliskiego dystansu. Dolna lufa jest zaopatrzona w końcówkę gwintowaną typu Paradox, która powoduje mocne zwiększenie rozrzutu snopa śrutu. Górna lufa ma standardowe czoki wymienne. Broń oferowana jest tylko w kalibrze 12, skrócone lufy mogą mieć długość 55 lub 61 cm.

Prócz nadlufek firma oferuje bardzo przyzwoitą kniejówkę Master Billing, w kalibrze  śrutowym 12 i kilku kulowych do wyboru  (7 x 65R, .30 – 06, 8 x 57 JRS oraz 9,3 x 74R). Klient wybiera długość bloku luf, od 55 aż do 66 cm. Ta ostatnia opcja mocno podnosi masę broni, więc wydaje się, iż lepszym wyborem jest wersja pośrednia, z lufami 61 cm. Do pędzeń przydadzą się lufy najkrótsze (55 cm), poprawia to składność i portatywność kniejówki. Lufa śrutowa zaopatrzona jest w komplet wymiennych czoków (1/2; ¾ i pełen). Producent oferuje za niewielką dopłatą szynę montażową pod optykę. Master Billing ma duże szanse na sukces w Polsce, zwłaszcza wtedy, gdy cena podstawowego modelu nie przekroczy 5 tys. zł.   Konkurencyjne strzelby firm Sabatti czy Bettinsoli wydają się nieco gorzej wykończone.

Brixia oferuje też dwa ekspresy, z pionowym układem luf. Pierwszy, standardowy Express Master w kalibrach .30 – 06, 8 x 57 JRS i 9,3 x 74R, drugi AOK, z pięknym i drogim grawerunkiem, także w kalibrze 7 x 65R. Oba mają te same rozwiązania techniczne, różnią się tylko klasą orzecha i grawery. Lufy do wyboru 55 lub 60 cm.  Gwarantowane skupienie dwóch serii (4 strzałów)  6 cm/100 m. Tego typu broń  musi kosztować, trudno spodziewać się ceny niższej niż 8 tys. złotych. Z drugiej strony dobry express to sprzęt elitarny i niezwykle przydatny podczas zbiorówek.

Brixia pokazała cały szereg strzelb samopowtarzalnych, od sportowych (X12 Sport), przez myśliwskie (X12 Raven i X12 Gold) aż po policyjny model X12 Tactical. Większą uwagę przyciągały jednak strzelby przeładowywane ślizgowym ruchem czółenka, zasilane nie z magazynka rurowego lecz wymiennego, pudełkowego. Takie rozwiązanie podnosi szybkostrzelność praktyczną broni. Pompy Brixia cechują się skróconymi lufami (do wyboru 33, 45 lub 51 cm) oraz kolbami kilku typów. Najlepszym rozwiązaniem wydaje się kolba teleskopowa, zbliżona do tej od karabinu szturmowego M4. Jest też pompa bezkolbowa z lufą długości 26 cm – czyli de facto potężny pistolet kal. 12.  Pompki i półautomaty produkowane są wyłącznie w kalibrze 12/76

Bardzo ciekawie wygląda nanoceramiczne, bardzo trwałe wykończenie w kolorze pustynnym (tan). Warto wiedzieć, że jeden z modeli „pump action” Brixi trafił na wyposażenie francuskiej marynarki.

 W lutym 2016 roku Brixia rozpoczęła produkcję limitowanej serii pistoletów kalibru .45 ACP, bazujących na nieśmiertelnym Colcie wz. 1911 A1. Wszystkie mają nierdzewne, kute na zimno lufy oraz wyczynowe przyrządy celownicze. Według słów właściciela, żywotność tych klonów Colta przekracza 75 tys. strzałów – w każdym razie tyle już przetrwały egzemplarze testowe, bez żadnych poważniejszych uszkodzeń ani utraty skupienia. Limitowana edycja dotyczy zarówno pistoletów w tradycyjnej oksydzie jak i w pokryciu chromowym. W ofercie są też pistolety w pięknym wykończeniu Ceramic Sand (piaskowym), Green/Bronze (zielono – brązowym) czy Dual Color – szkielet oksydowy, zamek chromowany. Jakość wykonania tej broni jest naprawdę wysoka. W tym roku  na rynek trafią repliki Colta 1911 pod nabój 9 mm Para, z magazynkami jednorzędowymi o pojemności 9 nabojów.

Duże zainteresowanie wzbudzały „pump action” rodem z Chin. Strzelby firm Hawk i Norinco są dostępne cenowo i mają stalowe komory zamkowe. Może to są główne przyczyny ich sukcesu?

Zaciekawienie wzbudzały też tureckie strzelby firmy Tomahawk. Z uwagi na wyjątkowo krótkie lufy przeznaczone są raczej do samoobrony niż na łowy.

W naszym kraju brakuje dobrych i tanich jednostrzałowych sztucerów łamanych. Rosyjski Iż – 18 MN to swoisty „erzatz”. Może więc warto zwrócić uwagę na broń hiszpańskiej firmy Ardesa?  Pojedynki kulowe Outfitter  są wyposażone  w osady syntetyczne i kosztują znacznie mniej od wyrobów Haenela czy Sabatti.

Nie brakowało krótkich sztucerów typu Scout, budowanych w oparciu o koncepcję płk Jeffa Coopera. Pokazano propozycje Mossberga i Sabatti. Warto zauważyć, iż bardzo wiele krótkolufowych sztucerów firmy Mossberg (np. MVP Patrol czy MVP Predator) także realizuje koncepcję Jeffa Coopera, ale z drobnymi modyfikacjami. Przykład? Mossberg Patrol kal. 308 Win. ma lufę skróconą do 413 mm. dzięki termu długość całkowita broni wynosi tylko 952 mm. Różni się od typowego Scouta krótszą szyną Picatinny oraz standardowymi przyrządami celowniczymi typu otwartego.  MVP Thunder Ranch to prawie identyczna broń ale z lufą długości 470 mm. Do wszystkich Mossbergów pasują magazynki wymienne od M14 i SR 25, co stanowi duże ułatwienie logistyczne.

Japońskie sztucery Howa zostały „ubrane” w nowe, wyczynowe  łoża. I od razu broń lepiej wygląda.

Firma Armeria Regina wystawiła cały szereg karabinów wyczynowych Kelbly. Ta niezwykle precyzyjna broń jest popularna w USA, zdobyła sobie tez uznanie wśród rosyjskich strzelców myśliwych. U nas, ze względu na ceny (minimum 3 – 4 tys. euro, lepsze wersje nawet 8 tys. euro) nie ma zbyt wielu entuzjastów. Szkoda, bo firma prezentowała tarcze z wynikami skupienia na 500 metrów; seria 5 strzałów amunicją fabryczną w kal. 308 Win. mieściła się w kole o średnicy 5,9 cm.

Strasser przedstawił nowinkę w kategorii broni precyzyjnej – karabin wyczynowy z szybkim zamkiem dwutaktowym. Kilka kalibrów, poczynając od 6,5 x 55 SE aż do solidnego  .300 Win. Mag. włącznie. Zwraca uwagę łoże z duraluminium (w oliwkowym wykończeniu) oraz potężny, wielokomorowy hamulec wylotowy, który ponoć wygasza aż 55 % odrzutu. W obrębie broni jest zapasowy, ciekawie mocowany magazyn.

Jeden z dystrybutorów Winchestera wystawił nowy sztucer XPR, należący do kategorii „broni budżetowej” czyli po naszemu taniej. Plusy nowego modelu to zamek z trzema ryglami, o kącie otwarcia 60 stopni oraz wymienny magazynek. Minusy – zbyt duże gabaryty zamka (wygląda jak do kalibru .338 Lapua Magnum), dość prymitywna osada z czarnego tworzywa oraz delikatna budowa samego jednorzędowego magazynka. Jest on wykonany z tak cienkiego tworzywa, iż wydaje się, że nie przetrwa nawet małego udaru. Cóż na tak niewielkie pieniądze trudno wymagać wodotrysków. Winchester pokazał też znacznie lepszy model   M70 Extreme Weather,  z lufą i komorą z nierdzewki i patynowanym łożem z polimerów. Ta sama firma ale dwa różne bieguny jakości. Z okazji 150 rocznicy istnienia  firmy wypuszczono limitowane sztucery Model 66 (lewar) i M70 Commemorative 150. Oba pięknie grawerowane, świetne wykonane i oczywiście drogie.

W tym roku Remington ubrał swój najtańszy model sztucer czyli 783 w łoże w kamuflażu fotorealistycznym. Maskowanie wygląda dobrze, sama broń prezentuje się lepiej ale za takie bajery trzeba dopłacić – sztucer z dzienną optyką o parametrach  3 – 9 x 40 kosztuje już prawie 3 tys. złotych. Czy warto? Tak, pod warunkiem, że lubimy wyspecjalizowane kamuflaże.

Kamuflażem pokryte są także samopowtarzalne Remingtony R25 i R15. Broń na platformie AR 10 i AR 15  sprzedaje się dobrze, choć nie należy do taniej (7 – 9 tys. złotych).

Wystawiono także liczne varminty serii 700, zarówno te powszechnie dostępne jak i przeznaczone tylko do użytku służb mundurowych. Najlepsze ale i najdroższe są wersje „Custom” czyli specjalnie tuningowane. Dostajemy wtedy gwarancję na parametry skupienia.

Włoscy dystrybutorzy Mossberga pokazali tanie pompki Maverick 88 oraz droższe strzelby serii 930. Był też Patriot, który na tamtym rynku tak dobrze się sprzedaje, że trzeba na niego czekać… prawie pół roku. Podobnie jak w naszym kraju.

Miłośnicy kurkowych ekspresów gromadzili się przy Kodiaku firmy Pedersoli. Broń kalibru 45 – 70 Govt. jest wręcz przecudna tyle że pieruńsko droga.

Ekstrawagancki rewolwer Rhino firmy Chiappa wciąż budzi duże zaciekawienie. Niski układ lufy (broń strzela z dolnej komory bębna) ogranicza podrzut. Rewolwery kal. 357 Magnum rychło mogą znaleźć się w orbicie zainteresowań naszych łowców, o ile przejdzie nowy projekt prawa łowieckiego.

Z nostalgią zatrzymałem się przy gablocie, w której eksponowano rewolwery Mateba, od dawna już nie produkowane. Te niezwykle rzadkie bo samopowtarzalne rewolwery osiągają na rynku wtórnym wysokie ceny. Być może ich produkcja zostanie wznowiona, tak przynajmniej obiecali nowi właściciele firmy.

 Kniejówka przetrwania czyli M6 Chiappy nie ma szans na sukces bo kaliber lufy kulowej jest za słaby. I nie poprawią tego wkładki do lufy śrutowej, tym bardziej że nasze prawo nie patrzy na to zbyt łaskawie. Problemem M6 jest też surowe wzornictwo – myśliwi szukają większej finezji, a kolba tej broni to prawie surówka.

Lewary Chiappy kalibru .45 – 70 Govt. są już wyposażane w solidne hamulce wylotowe. Nie widzę potrzeby, ten nabój wcale nie jest agresywny dla strzelca.

Chiappa wystawiła też repliki karabinów Spencera i Sharpsa. Ten pierwszy model był w swoim czasie wyżej ceniony od lewarów Winchestera, bo strzelał silniejszym nabojem.

Piękne expresy wystawiły firmy Redolfi i Eos. Niestety, produkcja obywa się prawie jednostkowo, z dużym udziałem pracy ręcznej, więc ceny nie są przyjazne naszym myśliwym. To samo można powiedzieć o horyzontalnym expresie Ares firmy R.F.M.; budowanym głównie w kalibrze 9,3 x 74R.

Przy stoisku firmy Cosmi panowała nabożna cisza. Nic dziwnego – samopowtarzalne strzelby Cosmi to najdroższe śrutowe półautomaty współczesnego świata. Za taką strzelbę trzeba zapłacić  10 tys. euro.  U wielu naszych łowców budzi to zdziwienie. 45 tys. złotych za półautomat? A tak, w dodatku broń nie jest dostępna od ręki, trzeba zamawiać i długo czekać.

Duże zaciekawienie budziły ultranowoczesne, regulowane kolby TSK. Używa ich coraz więcej strzelców wyczynowych.

Miłośnicy starej broni kolekcjonerskiej nie mieli powodów do narzekania – można było obejrzeć wielką rzadkość –  snajperską wersję japońskiej Arisaki (6500 euro), kilka odmian Springfielda 1903 (od 1400 euro), Garandy czy Mausery 98. Niestety, rynek włoski jest dość specyficzny i taka broń w Niemczech czy Austrii będzie sporo  tańsza.

Amerykański Sightron  zmodyfikował lunety taktyczne 10 – 50 x 60. Teraz mogą mieć tubus o średnicy 34 mm i lepsze, blokowane wieże poprawek.  Większa średnica tubusu daje dużo – przede wszystkim mamy potężny zakres regulacji, w obu płaszczyznach.

Dystrybutor Zeissa czyli firma Bignami przedstawiła nowy celownik taktyczny serii Victory V8, o parametrach 4,8 – 35 x 60.  Luneta jest jasna i świetnie wykonana. Ta sama włoska firma pokazała też całą paletę różnych wersji sztucerów Sauer 404. W gablocie tkwił przepiękny Sauer 202 Take Down, za bagatela … 14 tys. euro.

Amunicyjna firma Fiocchi obchodzi 140 lecie swego istnienia. Warto więc wspomnieć, iż w nowej ofercie dostępne są także komponenty, w tym dobry proch i spłonki.

Włoska firma amunicyjna Baschieri  & Pellagri przedstawiła nowoczesną amunicję śrutową Dual Shock. W jednym naboju umieszczony jest śrut dwóch kalibrów. Wydłuża to wiązkę, bowiem śrut grubszy leci szybciej. Takie same naboje produkowane są we Włoszech dla Remingtona.

Trochę śmieszy włoska specyfika – naboje kalibru 9 x 21 zamiast 9  x19 Para. Cóż prawo jest prawem, nawet jak nie jest zbyt mądre.

Firma Shothunt wystawiła nowoczesne środki ochrony słuchu. Małe, aktywne wkładki do uszu perfekcyjnie tłumią huk wystrzału.

Reasumując, czy warto odwiedzić targi w Vicenzy? Warto, ale wystarczy na to jeden dzień. Tym bardziej, że kilkadziesiąt kilometrów od Vicenzy jest Wenecja więc mądry łowca namówi na taki wyjazd całą rodzinę.

Marek Czerwiński

 
6 komentarzy

Dodano przez dnia 12 maja 2016 w Targi i wystawy

 

Tags:

6 responses to “HIT w Vicenzy

Leave a Comment:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *