Każdy, kto trochę bardziej zainteresuje się rosyjską bronią myśliwską wcześniej czy później zetknie się z nazwiskiem Franca Osipowicza Macka. Zasłynął on z wytwarzania broni, która szybko – już za jego życia – stała się prawdziwą legendą. Rusznikarnia F.O.Macka została założona w Sankt Petersburgu, w 1883 roku. Wcześniej mistrz pracował jako rusznikarz u świetnego specjalisty H.F. Gonno. W 1883 roku Macka wykonał pierwszą samodzielną strzelbę myśliwską. Na wystawie w 1886 roku jego broń oceniono jako drugą pod względem jakości. Dubeltówki Macka można ocenić jako angielskie w formie i wykończeniu. Lepszej rekomendacji nie trzeba, bo cóż może być bardziej wiecznego niż niedościgniony balans i lekkość angielskich strzelb horyzontalnych?
Mistrz wykonywał tylko drogą broń i tylko na zamówienie. Niestety, nie miał możliwości wykonywania luf, zamawiał je więc u najlepszych firm, troszcząc się zwłaszcza o jakość użytej stali. Rocznie jego rusznikarnię opuszczało najwyżej 20 egzemplarzy broni. Były to najczęściej śrutówki kalibru 12, z różnymi typami zamków i zamknięć. Wiadomo, iż wykonał dwie strzelby horyzontalne kal. 12, z częściowym gwintem typu Paradox. Wyróżniały się one wspaniałym skupieniem serii strzałów, oczywiście przy użyciu specjalnych kul, przeznaczonych do broni tego typu. Macka robił też elitarne ekspresy na proch dymny i bezdymny. W 1900 roku wykonał dubeltówkę kal. 24, specjalnie dla bronioznawcy i łowcy S.A. Buturlina. Także ta broń miała gwint typu Paradox i strzelala dobrze zarówno śrutem jak i kulą. W książce rejestracyjnej zakładu, którą mistrz skrupulatnie prowadził, strzelba ta miała nr 257. Broń u Macka zamawiał także miłośnik strzelań śrutowych Iwaszencew, jego strzelba kal. 20 mogła strzelać bardzo silnymi ładunkami.
Macka odszedł z tego świata w 1907 roku, zdążył jednak wyszkolić dwóch świetnych następców – I.L. Alieszkina oraz K.P. Masłowa. Pierwszy z nich kupował pozespoły w dobrych zachodnich firmach, po czym ręcznie składał i dopieszczał broń. Strzelby Alieszkina były bardzo bogato grawerowane i cieszyły się wielkim uznaniem. Jedna z jego strzelb kal. 20 przechowywana jest w Państwowym Muzem Historycznym i wyróżnia się przepięknym, prawie angielskim stylem wykończenia.
Masłow urodził się w 1880 roku. Praktycznie jako dzieciak przyszedł terminować do Macka. Szybko zyskał uznanie i szacunek. Po śmierci swojego mistrza odziedziczył nie tylko jego ruszniarnię, ale i mieszkanie. Masłow swoją broń numerował tak, jak gdyby w prostej linii kontynuował tradycje swojego mistrza. Używał tej samej książki rejstracyjnej. Masłow kochał dubeltówki kalibru 20 i wykonał przynajmniej kilka sztuk broni wg świetnego systemu Iwaszencowa, z bocznym kluczem.
Znakowanie broni uznanego petersburskiego rusznikarza było dość proste, ale niejednolite. Napis „F.O. Macka” znajdował się najczęściej na lewej bocznej płycie. Na prawej płycie – patrząc od strony kolby był napis C. Petersburg. Wszystkie główne części broni winny mieć nabity ten sam numer, zgodny z książką rejestracyjną. Na lufach złotą wstawką określono jeszcze raz nazwisko i pierwsze litery imion mistrza oraz miasto, w którym pracował. Głównym nośnikiem informacji bywa dolna strona bloku luf. Na przykładowym modelu „angielskiej” dubeltówki Macka (rozpatrzmy idealnie zachowany egzemplarz nr 310) możemy znaleźć w tym miejscu „dwupiętrowe” bicie. U góry lew, pod nim pod kreską litery G P. Oznacza to skrót od słów Gun Proof – sprawdzenie broni czyli dokładnie znak londyńskiej stacji sprawdzającej broń, wybijany od 1 sierpnia 1904 roku. Cyfra 12 oznacza oczywiście kaliber luf, przy czym wybito go w stylu innym niż angielski. Od 1887 roku kaliber bito w górnej części rombu, zaś w dolnej mieściła się litera C (przy komorze krótszej od 75 mm) lub CL (przy dluższej). Dotyczyło to zarówno stacji w Londynie jak i Birmingham. Wydaje się, iż sygnaturę – kaliber 12 wybił sam Macka. Prócz tego na obu lufach umieszczny jest napis CHOKE, czyli sugestia, iż broń dysponuje zwężeniami wylotowymi, poprawiającymi parametry strzału. Na każdej lufie znajduje się wielocyfrowy numer, zgodny z numerem sprawdzeń ksiązki rejestracyjnej stacji badawczej w Londynie.
Głęboki napis TRADE MARK (przedzielony snopkiem żyta) oraz gotyckie litery G.Kilby z lewej strony to oczywiście stare oznaczenia uznanej marki. Można jeszcze wyróżnić napis „Sir Josepf Whitworths FLUID COMPRESSD STEEL, dotyczący użytej doskonałej stali lufowej.
Lufy z tej stali trafiały do wielu uznanych rusznikarni, zastępując drogie w wykonaniu i słabsze mechanicznie lufy damsceńskie. Co ciekawe, lufy tej konkretnej broni, mimo wysokich parametrów trwałości stali Whitwortha, np. na rozerwanie wykonano jako grubsze niż w modelach z Anglii (prawie 2 mm u wylotu i równo 5 mm przy komorze). Czyżby wymuszały to warunki rosyjskich polowań? Podzespoły tego egzemplarza broni wykonano w firmie G. Kilby, lufy jak się wydaje z najlepszej ówcześnie stali na świecie, sprawdzono w Londynie i przesłano do Macka, który je podrasował i wspaniale ozdobił. Egz. nr 310 przygotowano do strzelania drobnym śrutem – świadczą o tym mocne czoki, zaczynające się 60 mm przed wylotem. Zwężają one blok luf z 18,3 mm do 17,3 mm. Na końcu luf umieszczona jest niewielkich rozmiarów muszka (1,5 mm) wykonana z melchioru. Szyna zwęża się płynnie z 11 do 8 mm.
Opisywana broń cechuje się oryginalnym, bardzo mocnym systemem zamknięcia. Znane są zamknięcia pojedyncze, podwójne, potrójne i poczwórne. Wzmiankowana strzelba ma takich zamknięć jeszcze więcej, bo aż pięć. Jest to – jeżeli można tak określić wzmocniony (czy dodatkowo modyfikowany) system Westley – Richardsa.
Płyty boczne mają tylko charakter ozdobnych. W broni zastosowano bezpiecznik nieautomatyczny. Interesujące wydają się wskaźniki napięcia kurków. Umieszczono je na płytkach bocznych. Mają one kształt strzałek, których położenie sygnalizuje stan kurków.
Grawerunek wydaje się prawie doskonały. Psy myśliwskie, lisy i bażanty, oddane z wielkim realizmem. Dużo złoceń.
Osada oczywiście została wykonana z orzecha włoskiego wysokiej klasy, z pięknym rysunkiem słojów. Kolba typu angielskiego dysponuje bardzo drobno naciętą kratką. Wystarczy jedno spojrzenie na broń mistrza z Sankt Petersburga, by wiedzieć, iż jest to wyrób niezwykły.
Tak więc i w dawnej, carskiej Rosji byli rusznikarze, którzy wykonywali broń arcyciekawą, ze wszechmiar elitarną. Szkoda, że rewolucyjna zawierucha zniszczyła te manufaktury. Jeżeli nawet starały się one przetrwać, to przecież w sowieckiej rzeczywistości wybito arystokrację. Nie było już potencjalnych nabywców drogiej broni. Dopiero później władze zrozumiały, iż broń myśliwska możne być świetnym towarem eksportowym. Tradycje starych rusznikarni stara się kontynuować firma MC (KBP) z Tuły. Wydaje się, iż robi to zupelnie nieźle.
Marek Czerwiński
25 responses to “Broń Franca Osipowicza Macka”