Od połowy 2013 roku w Polsce obecne są praktycznie wszystkie rodzaje amunicji Remingtona. Warto zwrócić szczególną uwagę na tą firmę, bo przecież szczyci się tradycjami, sięgającymi 1816 roku. Tradycje to jednak za mało. Liczy się jakość, a w dobie kryzysu zwłaszcza stosunek jakości do ceny.
Gdyby ktoś zadał mi pytanie – jaki pocisk myśliwski kojarzy się z Remingtonem nie wahałbym się długo z odpowiedzią. Bezsprzecznie Core – Lokt. Tłumacząc tę nazwę wprost z angielskiego uzyskamy sensowne wyjaśnienie – zablokowany rdzeń. Pierwszą odmianę tego pocisku (CL Round Nose) opracowano w latach czterdziestych XX wieku. Oferowany jest aktualnie w kilku wersjach, do każdych zastosowań. Core – Lokt stał się prawdziwą wizytówką firmy. Dlaczego? Bo jest bardzo dobry i co równie ważne stosunkowo tani. Założenie konstruktorów było proste: Core – Lokt miał pokonać wszystkie stare pociski półpłaszczowe i konkurować z modnym Silvertipem. Czas zwykłych półpłaszczy mija bezpowrotnie. Panowały w łowiectwie przez ponad wiek. Dziś już prawie nikt nie chce używać starych Soft Pointów, które zbyt mocno deformują się w tuszy i plują ołowiem na wszystkie strony. Spróbujmy wyjaśnić, jak zbudowany jest Core – Lokt i na czym polega jego uniwersalność. Pocisk dysponuje dwukrotnie przewężonym rdzeniem i płaszczem z pogrubionym dnem. Podstawowe cechy tej konstrukcji to miękki płaszcz z dwiema fałdami (wykonany z tombaku, ze zwiększającą się do tyłu grubością ścianek) oraz cylindryczno – owalny profil, z długim ołowianym wierzchołkiem. Na krawędzi części głowicowej mamy pięć karbów, których zadaniem jest inicjowanie rozdzierania płaszcza. Płynnie pogrubiany płaszcz kontroluje deformację i ogranicza wyrzucanie rdzenia. Pocisk zachowuje w przeszkodzie około 80 % swojej masy początkowej. Zgrzybkowanie z reguły nie przekracza dwóch kalibrów. Core – Lokt Round Nose cechuje się praktycznie natychmiastowym transferem energii w tuszy i znaczną głębokością penetracji. Niszczące działanie pocisku nie jest nadmierne. Środek masy leży tuż za środkiem osi podłużnej, wynika to z dość tępego kształtu głowicy. Wpływa to na ograniczenie wrażliwości pocisku na lekkie przeszkody, w rodzaju traw czy gałązek. Może być więc używany w terenie leśnym. CL/RN jest celny, ale kształt części głowicowej sprzyja raczej strzelaniu z krótkich i średnich dystansów. Remington elaboruje tym pociskiem dziesięć średnich kalibrów. Dla naszych myśliwych istotne jest, że w kalibrze .30 – 06 Core – Lokt Round Nose oferowany jest także w bardzo ciężkiej, 220 granowej elaboracji. Pocisk o masie 14,26 g nadaje się idealnie do polowań na bardzo odpornego zwierza. Jeśli ktoś używa .30 – 06 na zbiorówkach to lepszej kuli chyba nie znajdzie. Polecam także ten pocisk w kalibrze .308 Winchester (masa 180 granów czyli 11,7 g) oraz 8 x 57 JS (11,01 g). Core – Lokt Round Nose szybko został uznany za rewolucyjny, oczywiście jak na tamte czasy. Od kilkunastu lat Core – Lokt Round Nose określany jest jako Core – Lokt Soft Point ( CL/ SP).
Dalsze prace modernizacyjne nad Core – Lokt doprowadziły do opracowania bardziej nowoczesnej i lepszej balistycznie wersji, określanej jako Core – Lokt Pointed Soft Point (CL /PSP). Obie modyfikacje łączy założenie konstrukcyjne – ściśle kontrolowana deformacja oraz zablokowany rdzeń. CL/PSP wyróżnia się bardziej smukłym profilem głowicy i wyjątkowo krótki ołowianym wierzchołkiem. Współczynniki balistyczne tych pocisków są stosunkowo korzystne. Aerodynamiczny kształt ogranicza spadek prędkości (a więc i energii kinetycznej) na całej trajektorii lotu. Płaszcz tombakowy jest nieznacznie pogrubiany; ogranicza to jego rozdzieranie. Transfer energii następuje dopiero po wniknięciu w tuszę na optymalną głębokość. Masa resztkowa pocisku wynosi ok. 75 – 80 %, ekspandowanie nie przekracza półtora – dwóch kalibrów. Działanie niszczące kuli jest nieznaczne.
Firma elaboruje kulą CL/ PSP bardzo wiele kalibrów, przy czym warto wiedzieć, iż w niektórych nabojach mamy aż cztery możliwe masy pocisków. Przykład: .30 – 06. Da się dobrać kulę na każdego zwierza bo łowca może wybierać CL/PSP o wadze 8,1; 9,7; 10,7 i 11,7 g. W kalibrze .308 Win. nie ma tylko pocisku o średniej masie 10,7 g.
Warto odnotować, iż pociski Core – Lokt PSP znalazły zastosowanie w specjalnej linii amunicji, o oznaczeniu Managed – Recoil. Pozwala ona na ewidentne ograniczenie energii odrzutu broni, średnio o 50 %. Widzę wyraźny sens w stosowaniu takich nabojów przy sztucerach kalibru 7 mm Remington Magnum .30 – 06; .300 Winchester Magnum. i .300 Remington Ultra Magnum. I tak przy strzelaniu nabojem MR w kal. 30 – 06 pchniecie jest słabsze niż przy standardowym, damskim .243 Win., a przy 7 mm Rem. Mag. lokuje się gdzieś na poziomie .308 Win. Jeśli więc ktoś ma broń w solidnym kalibrze, a chce strzelać bardzo komfortowo warto zainteresować się tą serią, zwłaszcza, że przy przechodzeniu na standardowy nabój nie wymaga ona kolejnego przystrzeliwania broni. Średnie punkty trafień na 100 jardów (91 m) praktycznie się pokrywają. Dotyczy to np. pocisku MR o masie 125 granów i typowego CL/PSP o masie 150 granów (dla kalibru .30 – 06). Parametry energetyczne pocisków Managed – Recoil są nieco niższe od standardowych ale wystarczające do skutecznego rażenia każdej europejskiej zwierzyny, nawet na dystansie 200 metrów. Dodatkowym zyskiem jest mniejsze rozbicie tuszy. Nie widzę jednak sensu stosowania takich nabojów w kalibrze .30 – 30 Win. czy .260 Remington, bo przecież odrzut broni jest w tych przypadkach zerowy.
Kolejnym krokiem milowym dla Remingtona był Core – Lokt Ultra Bonded (CLUB). Pocisk zaprezentowano w 2001 roku. Czy różni się od poprzednika? Otóż tylko na zewnątrz oba wydają się podobne. Płaszcz tombakowy w części głowicowej został wyraźnie pogrubiony. Jest to dodatkowe zabezpieczenie, ściśle kontrolujące przebieg deformacji i zabezpieczające ołowiany rdzeń przed przedwczesnym rozbiciem. Ołów nie wystaje z części wierzchołkowej. Pocisk lepiej zachowuje się w celu. Proces zgrzybkowania zaczyna się dopiero wtedy, gdy CLUB wedrze się na optymalna głębokość. Dlatego nie dochodzi do powstawania krwiaków od wlotu. W dalszej fazie penetracji średnica pocisku rośnie do 1,8 – 2,3 kalibru. Wielkość zdeformowania głowicy zależy od prędkości przycelnej, a więc w praktyce od dystansu, z jakiego strzelamy. Transfer energii jest bardzo równomierny, i zachodzi wzdłuż całego kanału rany. Nie ma dużego działania niszczącego, nawet przy strzałach z bliska. Pocisk zachowuje do 90 % swojej masy początkowej, a penetracja jest znaczna, choć nie nadmierna.
Remington stosuje CLUB w bardzo wielu swoich nabojach, poczynając od.223 Rem. i kończąc na .338 Winchester Magnum. Jest stosowany także w nabojach Sabot Slugs, do strzelb kalibru 12 i 20, z lufą całkowicie gwintowaną. Pocisk ma otwór w wierzchołku oraz sześć umieszczonych pod nim, ukośnych nacięć, wymuszających rozrywanie płaszcza. Dla pocisku o masie 25 g Vo wynosi 580 m/s. Prędkość przycelna dochodzi do 510 – 530 m/s. Uważa się, że pocisk ten w kalibrach 12/70 i 12/76 jest odpowiedni nawet na zwierzęta znacznie większe od jelenia wirgińskiego.
Core – Lokt Ultra Bonded znalazł zastosowanie także w najnowszej serii amunicyjnej Remingtona, mianowicie HyperSonic. Pod tym oznaczeniem kryją się specjalnie wzmocnione naboje, pozwalające na osiąganie bardzo wysokich prędkości początkowych i co się z tym wiąże dużej energii kinetycznej. Zysk z zakresie Vo sięga nawet 65 m/s. W efekcie uzyskujemy bardziej płaski tor lotu pocisku. Parametry energetyczne naboju .308 Win. HyperSonic sa zbliżone do standardowego .30 – 06, natomiast ten ostatni dostaje taki zastrzyk energii, iż prawie dogania .300 Winchester Magnum. Przy stosowaniu amunicji HyperSonic możemy więc realnie wzmocnić nasz standardowy kaliber. Rzecz warta uwagi.
Inną konstrukcją własną Remingtona jest Power – Lokt Hollow Point, pocisk z programowanym, wymuszonym rozkładem. Opracowany został specjalnie na małe i średnie drapieżniki, w tym lisy, kojoty, szakale i wilki. Miękki rdzeń ołowiany pokrywany jest tutaj płaszczem z tombaku, przygotowanego w procesie elektrolitycznym. Pocisk dysponuje cylindryczno -ostrołukowym profilem, z małym stożkowym wgłębieniem wierzchołka. Po uderzeniu w tuszę dochodzi do natychmiastowego rozkładu kuli na dość duże odłamki, pełniące rolę pocisków wtórnych. Odłamki rozchodzą się promieniście wokół głównego kanału rany. Głębokość wnikania jest niewielka, rzędu 15 – 20 cm ale działanie szokowe bardzo silne. Aktualnie pociskiem tym elaborowane są naboje w kalibrach .222 i .223 Rem. oraz .243 Win.
Bronze Point Remingtona został wprowadzony w 1951 roku. Oznacza nic innego jak „wierzchołek z brązu”. Idea opracowania pocisku była dość prosta – chodziło o połączenie dwóch akcji – szybkiego rozkładu gwarantowanego przez duży otwór w części wierzchołkowej z dobrą balistyką. Poprawie charakterystyk lotu służy tutaj aerodynamiczny kołpak, sięgający głęboko w otwór czołowy. Ów masywny kołpak wykonywano początkowo z brązu, obecnie z miedzi. Klinowy kształt tylnej części miedzianej wstawki pełni rolę startera deformacji. Przy uderzeniu pocisku w cel wstawka jest wręcz wbijana w korpus. Pocisk ulega rozbiciu na duże odłamki, z gwałtownym transferem energii. Masa resztkowa wynosi zaledwie 40 %; nie ma ona możliwości głębokiej penetracji. Uważa się, iż Bronze Point Tipped jest skuteczny na zwierzęta średniej wielkości, przy strzelaniu do ok. 150 metrów. Ilość elaboracji jest niewielka; ogranicza się do kalibrów .270 Winchester i .30 – 06. Jest to amunicja dość droga.
Ideą firmy Remington jest pomysł „stopniowania mocy” nabojów w silnych kalibrach Magnum. Dotyczy to dwóch kalibrów: 7 mm Ultra Magnum oraz .300 Ultra Magnum. Myśliwy ma do wyboru trzy stopnie (I, II i III POWER LEVEL). Wybierając elaboracje w I PL dysponuje energią kinetyczną zbliżoną relatywnie do .270 Win. i .30 – 06. II Power Level to moc porównywalna z 7 mm Rem. Mag. oraz .300 WM/.300 WSM. Dopiero elaboracja III PR to pełna moc w tych kalibrach. Dzięki takiej opcji łowcy dysponujący sztucerami w tych silnych, płaskotorowych kalibrach mogą dobrać nabój wystarczający na mniejsze czy słabsze gatunki zwierzyny, bez nadmiernego niszczenia tusz.
Kolejnym autorskim pociskiem Remingtona jest AccuTip (AT). Nazwa pochodzi od skrótu słów Accuracy (celność) oraz Tip (wierzchołek). Pod względem konstrukcyjnym AT jest zbliżony do światowej klasy pocisków Ballistip Tip oraz V – Max, jednak w przeciwieństwie do wymienionych dysponuje wzmocnionym dnem płaszcza. AccuTip rozkłada się bezpośrednio po uderzeniu w cel, przy czym w tuszy „eksploduje” tylko wariant varmintowski, przeznaczony do eliminacji szkodników i mniejszych drapieżników. Ten ostatni (oznaczany jako AccuTip V) produkowany jest wyłącznie w małych kalibrach, do .243 Win. włącznie. W tym przypadku transfer energii zachodzi bardzo szybko, a głębokość wnikania nie jest duża. Kanał rany jest zwykle szeroki (60 – 80 mm) i stosunkowo płytki.
AccuTip charakteryzuje się bardzo dobrymi parametrami skupienia, porównywalnymi z amunicją wyczynową wysokiej klasy. Nadaje się świetnie do strzelania na duże odległości. Przyczyniają się do tego aerodynamiczny profil i kapitalna jakość wykonania. Standardowy AccuTip stosowany jest w nabojach średnich kalibrów, poczynając od .243 Win. aż do .300 Win. Mag. Cecha charakterystyczną jest złoty wierzchołek pocisku, wykonany oczywiście z twardego tworzywa sztucznego. Pełni on rolę inicjatora deformacji.
AccuTip w sabocie znalazł zastosowanie w nabojach do strzelb kal. 12 i 20, z lufą gwintowaną. Pociski mają zielony wierzchołek z charakterystycznymi otworami. Płaszcz jest spajany z rdzeniem. Precyzja wykonania skutkuje celnością – dane fabryczne wskazują, iż możliwe jest osiągnięcie skupienia rzędu 30,48 mm/91 m. Wynik ten osiągnięto przy strzelaniu z samopowtarzalnego Mossberga (Model 930 kal. 12/76, dla serii 5 strzałowej). AccuTip w sabocie gwarantuje zachowanie 95 % masy początkowej i perfekcyjne zgrzybkowanie, do średnicy dwóch kalibrów. AT kal. 12 i 20 utrzymuje wysokie parametry balistyczne aż do 182 metrów (200 jardów). Pociski podkalibrowe do strzelb z lufą gwintowaną ważą 24,95 g (kal. 12) oraz 16,84 g (kal. 20) i oferowane są w czterech elaboracjach, oddzielnie do komór 70 i 76 mm.
Hog Hammer to nowa seria ściśle wyspecjalizowanej amunicji Remingtona. Nazwa jednoznacznie wskazuje przeznaczenie. „Młot na dziki” produkowany jest z tylko pociskami monolitycznymi Barnes TSX (Triple Shock X). Pociski TSX opracowano w 2003 roku. Wyróżnikiem są trzy lub cztery szerokie rowki odciążające, umieszczone na obwodzie części wiodącej. Zmniejszają one ciśnienia gazów i przeciwdziałają miedziowaniu lufy. Głowica deformuje się dając cztery idealne rozdarcia, przypominające literę X. Pociski cechują się mocną penetracją – aż o 28 % wyższą od standardowych półpłaszczy i pełnym zachowaniem masy w tuszy. Jest to amunicja bardzo celna i skuteczna; niestety nie tania. Dostępna jest nawet w kalibrze .223 Rem.
Premier A – Frame to pocisk mocno zbliżony do Noslera Partition. Zachowano przegrodę poprzeczną między dwoma rdzeniami, wykonanymi z ołowiu o różnej twardości. Przegroda jest gruba i mocna, deformacja zachodzi więc tylko do tego miejsca. Ołów w części wierzchołkowej nie wystaje już poza płaszcz. Deformacja głowicy nigdy nie przekracza dwóch kalibrów. Utrata masa w przeszkodzie jest bardzo nieznaczna, rzędu 5 %, co oczywiście wiąże się z wysoką penetracją. Tym licencyjnym pociskiem firmy Swift elaborowane są naboje w średnich i dużych kalibrach, poczynając od .270 Win. aż do .416 Remington Magnum włącznie. Jest to bardzo dobry pocisk zwłaszcza na duże antylopy, nawet wielkości elanda.
Premier Scirocco Bonded również został opracowany w firmie Swift. Scirocco to nazwa włoska; oznacza gwałtowny, południowo – wschodni wiatr. Pocisk łatwo rozpoznać po wyjątkowo smukłym profilu oraz czarnym, polimerowym wierzchołku. Scirocco cechuje się kapitalnym współczynnikiem balistycznym, co pozwala strzelać celnie nawet na dalekie dystanse. Płaszcz pocisku jest wyjątkowo mocny i gruby, zwłaszcza w części tylnej i dennej. Po uderzeniu w cel wkładka z tworzywa działa jak starter deformacji, jednak zgrzybkowanie ulega wyhamowaniu przez konstrukcję złączeniową oraz pogrubiany płynie płaszcz. Utrata masy nie przekracza 19 %, deformacja dochodzi do 2,0 – 2,3 kalibru. Scirocco jest uważamy za pocisk bardzo precyzyjny. W kalibrze .30 – 06 możliwe jest osiągnięcie skupienia rzędu 20 mm/100 m (seria 5 strzałów). Remington elaboruje nim szereg nabojów, poczynając od .243 Win. aż do mocnego .300 Remington Ultra Magnum.
Do prawdziwego wyczynu strzeleckiego przeznaczona jest linia „matchowa”, wykorzystująca głównie sprawdzone pociski Sierra Match King. Varminterzy czyli swojsko „lisiarze” będą mogli wykorzystać specjalne, „ekologiczne” naboje serii Premier Disintegrator Varmint, z pociskami bezołowiowymi. Działanie tych pocisków w tuszach można porównać do mini granatu, także nie ma co liczyć na zachowanie skór w dobrym stanie. Przy okazji, seria PDV należy do wyjątkowo celnych.
Analizując pociski kulowe Remingtona, przeznaczone do luf gładkich warto zwrócić uwagę na dobrą konstrukcję Jamesa C. Fortera. W potocznym języku nazywany jest „naparstkiem”. Owa „ksywa” jest słuszna, bo podobieństwo jest ewidentne. Opracowano go w 1932 roku, a więc sporo później niż pierwsze warianty europejskiej breneki. Charakteryzuje się krótkim cylindrem wiodącym oraz ukośnymi rowkami, skierowanymi w prawo. Przestrzeń w dennej części jest znaczna, zaś cześć wierzchołkowa cechuje się z reguły sporym wgłębieniem. Działanie tego pocisku w przeszkodzie jest w pełni przewidywalne. Już po pokonaniu kilku centymetrów tuszy dochodzi do zwiększenia średnicy, z reguły do 1,8 kalibru. Foster przybiera kształt pierścienia lub sprasowanego placka, penetracja kończy się najczęściej na głębokości 25 cm. Przy trafieniach w grubą kość może dojść do pęknięcia na dwa lub kilka kawałków. Transfer energii jest gwałtowny i szybki. Tutaj widać wyraźne różnice między pociskiem z USA, a tradycyjną breneką. Foster jest znacznie bezpieczniejszy w lesie, bo szybciej wytraca energię. W przypadku pudła powinien zostać wychwycony już przez pierwszą poważniejszą przeszkodę, np. pień świerka czy sosny. Trzeba przy tym zauważyć, iż przy produkcji pocisków Fostera można stosować ołów z różnymi dodatkami, np. antymonem. Dodatki regulują twardość. Remington, w przeciwieństwie np. do Federala korzysta z mniej twardych materiałów. Ogranicza to nieco penetrację ale wyraźnie zwiększa poziom bezpieczeństwa, istotny zwłaszcza przy polowaniach pędzonych.
W kalibrze 12/70 dostępne są dwie elaboracje z pociskami Fostera. Pierwsza dysponuje kulą o masie 28,4 g i standardowej prędkości początkowej; druga sporo lżejszą, ale znacznie szybszą. Ta ostatnia kombinacja charakteryzuje się bardziej płaskim torem lotu i zwiększonym zasięgiem celnego strzału. Także parametry energetyczne szybszego pocisku są znacznie lepsze. Nie wpływa to jednak na wielkość współczynnika Taylora (TKO), który przy analizie skuteczności rażenia obalającego preferuje kule o większej masie.
Remington stosuje pocisk Fostera także w nabojach kal. 16 i 20.
Wszystkie własne pociski Remingtona sprzedawane są także jako komponenty, do samodzielnej elaboracji.
Tanią linią amunicyjną jest UMC (Union Metallic Cartridge Company). Oferuje ona głównie naboje z pociskami pełnopłaszczowymi (Full Metal Jacked), wskazanymi do odstrzału drapieżników oraz systematycznego treningu strzeleckiego. Ceny tych nabojów są bardzo konkurencyjne, zwłaszcza w kalibrze .223 Remington. Gama nabojów jest szeroka, z kalibrami .308 Win.; .30 – 06 oraz 7,62 x 39 włącznie. Warto nadmienić, iż dostępne są także naboje UMC z miękkimi i celnymi pociskami Jacketed Hollow Point (JHP), z otworem wierzchołkowym. Remington często oferuje je razem z wygodnymi opakowaniami wielokrotnego użytku.
Reasumując, na nasz rynek trafiły bardzo dobre i stosunkowo niedrogie naboje. Warto się nimi zainteresować, bo wybór pocisków jest wyjątkowo szeroki. Trzeba zauważyć, iż Remington realizuje potrzeby myśliwych z Europy, oferując także elaboracje w kalibrach rzadko używanych w USA. Mamy więc do dyspozycji fabryczne naboje kal. 6,5 x 55 SE; 7 x 57; 7 x 64, 8 x 57 JS czy 9,3 x 62. Najwięcej możliwości mamy w kalibrach .223 Rem., .308 Win. i .30 – 06. Tutaj, jak dobrze poszukamy dostaniemy amunicję w cenie konkurencyjnej wobec czeskiego Sellier & Bellot.
Marek Czerwiński
6 responses to “Amunicja Remingtona w Polsce”