RSS

Drylingi

19 wrz
Drylingi

Pierwszy patent na dryling ładowany nabojami zespolonymi przyznano rusznikarzowi z Monachium, Peterowi Oberhammerowi, jeszcze w 1878 roku.
Drylingi są związane kulturowo z Niemcami i Austrią. Nie każdemu taka broń pasuje. Dumny Angol „dryla” nawet nie weźmie do ręki. Dlaczego? W Wielkiej Brytanii sądzono kiedyś, iż broń kombinowana jest dowodem ubóstwa jej posiadacza. Jak ktoś ma dryling, znaczy, iż nie stać go oddzielnie na sztucer i dubeltówkę. Śmieszne, ale prawdziwe.

Dryling słusznie nazywany jest trójlufką, bowiem jest to broń łamana z trzema lufami. Najcześciej dwie lufy śrutowe ułożone są obok siebie, jak w śrutówce horyzontalnej zaś trzecia, gwintowana pod nimi /wyjątkiem jest Blaser D 99, gdzie lufa kulowa znajduje się nad lufami śrutowymi/. W tym przypadku lufy gładkie odgrywają ważniejszą rolę niż kula, która służy raczej do strzelania okazyjnego. Wydaje się, iż w chwili obecnej ten typ trójlufki jest w odwrocie; pierwszeństwo przynależy ekspres – drylingom, a więc broni z dwiema lufami kulowymi tego samego kalibru i lufą śrutową, ułożoną pod nimi. Służą one niezawodnie łowcom zwłaszcza podczas polowań zbiorowych, sprzyja temu ewidentny wzrost populacji zwierzyny grubej, głównie dzików. Lufa śrutowa, przeznaczona do strzałów okazjonalnych ma najczęściej kaliber 20/76. Mniejszy kaliber lufy śrutowej czyni blok luf bardziej zwartym, ogranicza przy tym masę całkowitą broni bez istotnego zmniejszenia jej możliwości. Ładunek śrutu w naboju 20/76 jest bowiem zbliżony do standardowej naważki w 12/70. Jakby jednak nie liczyć, ekspres – dryling jest cięższy i droższy niż klasyczna trójlufka. Zakup takiej broni ma sens tylko w solidnych kalibrach kulowych, poczynając od 8 x 57 JRS, poprzez 9,3 x 74 R; .45 – 70 Govt.; .444 Marlin czy nawet .375 Flanged Magnum. Ekspres drylingi wykonywane są również w wersjach na „wielką piątkę”, ale ceny są tutaj zaporowe, bowiem są to modele jednostkowe, robione tylko na zamówienie, np. w Ferlach.

Expres-dryling-z-Ferlach2
Ekspres – bokdryling także ma dwie lufy kulowe, ale w różnych kalibrach (w tym jedną pod nabój mniejszej mocy).
Spotyka się także, choć bardzo rzadko drylingi z trzema lufami śrutowymi bądź kulowymi. Bardzo ciekawą trójlufką śrutową był elitarny i bardzo drogi wzór, opatentowany przez Johna Dicksona z Edynburga, 27 lutego 1882 roku. Konstrukcja opierała się na „zaokrąglonej” baskili „Round Body” i mechaniźmie „Round Action”, opracowanym przez Dicksona jr. w 1880 roku i opatentowanym dwa lata później. Broń dysponowała wszystkimi lufami ułożonymi horyzontalnie, obok siebie oraz trzema językami spustowymi. Lufy (tylko kal. 16) wykonane były z damasceny, zwężenia wylotowe, licząc od prawej: cylinder, półczok i pełny czok. Dryling otwierał się bardzo lekko, za pomocą klucza bocznego. Osada z kolbą typu angielskiego sprzyjała polowaniu na ptactwo. Subtelny grawerunek w formie arabeski jeszcze dziś poraża precyzją wykonania. Masa broni nie przekraczała 3,2 kg. Potwierdzeniem wybitnej jakości była dwudziestoletnia gwarancja. Wykonano tylko 11 egzemplarzy tych „dicksonów”, w tym jeden trafił do Rosji. W 1995 roku, w domu aukcyjnym aukcji Christie sprzedano egzemplarz No 3732, za sumę 24 tys. funtów. Broń została wykonana w 1882 roku i była w idealnym stanie technicznym.
Zalety drylingów docenili i Rosjanie. Wszak SONAZ TP – 82 (striełkowoje orużje nosimowo awarijnowo zapasa – strzelecka broń przetrwania, znany też jako triechstwolnyj pistolet obrazca 1982 goda) roku to nic innego jak „trójlufka – obrzyn”. Broń znajduje się na wyposażeniu pilotów, kosmonautów, myśliwych i innych osób wykonujących operacje w warunkach ekstremalnych.
Pod względem konstrukcyjnym jest to klasyczny, skrócony dryling z chwytem pistoletowym, o kalibrze luf śrutowych 32/70, lufy kulowej natomiast 5,45 x 39. Z luf gładkich strzela się nabojami śrutowymi, o średnicy śrutu do 3,75 mm (nr 1) oraz nabojami sygnałowymi. Z lufy gwintowanej można prowadzić ogień wojskową amunicją do automatu AK-74, ale przede wszystkim specjalnie opracowanym przez P.F. Sazonowa nabojem półpłaszczowym, którego zadaniem jest skuteczne rażenie zwierzyny o masie do 60 kg. Broń posiada pojedynczy spust i kolbę dostawną, spełniającą jednocześnie funkcję maczety. Kolba mocowana jest z dołu chwytu pistoletowego. Selektor (przełącznik) kolejności strzałów zlokalizowany jest z lewej strony baskili. Przełącza on działanie lewego kurka z lewej lufy śrutowej na kulową. Możliwe jest strzelanie ze wszystkich luf w dowolnej kolejności.
Instrukcja podaje, iż mimo bardzo krótkich luf (tylko 300 mm długości), z drylingu można oddać celny strzał śrutem do 25 metrów, kulą zaś do ok. 75 – 100 m. Przyrządy celownicze są stałe. Broń ma chromowane lufy wraz z komorami nabojowymi i pokryta jest wysokowytrzymałą oksydą. Konstrukcja broni wyklucza możliwość strzałów przypadkowych (nawet przy zrzuceniu z napiętymi kurkami na twarde podłoże). Niemożliwe jest uruchomienie języka spustowego przy nie do końca zamkniętych lufach. Preferowana jest amunicja śrutową z łuską metalową i ładunkiem do 20 g śrutu, ale oczywiście możliwe jest strzelanie amunicją myśliwską kal. 32/70 z łuskami tekturowymi czy z tworzyw sztucznych.

Historia rosyjskich trójlufek nie zamyka się oczywiście na TP – 82. Pierwszy model rosyjskiego drylinga, staruszek Toz – 28 wyraźnie ustępował broni niemieckiej czy austriackiej. Jego następca, MC 30 był już lepszy, ale trochę za ciężki. Wreszcie powstał solidny i ergonomiczny model MC 140, opracowany przez Arkadija Zachariana. Warto tutaj przytoczyć pewną przygodę myśliwską znajomych Zachariana, polujących na Syberii, bowiem wpłynęła ona na konstrukcję nowej broni.
Otóż doświadczony myśliwy, z generalskimi pagonami tropił niedźwiedzia. Uzbrojony był dobrze, w drogi dryling firmy „Sauer”. Niestety, miś okazał się na tyle sprytny, iż do spotkania doszło bardzo niespodziewanie, a dystans strzału był bliski. Dwie kule z luf gładkich, choć celne, nie zdołały obalić niedźwiedzia. W wyniku stresu generał zapomniał uruchomić przełącznik na lufę gwintowaną. Tak mocno wciskał przy tym język spustowy, że aż go złamał. Musiał przejść do bardziej tradycyjnej metody. Wbił więc broń w paszczę bestii i trzymał ją dzielnie. Widać, szkoda było oddać niedźwiedziowi pięknego Sauera. Zapasy trwały dobrych kilkanaście sekund. Towarzysz generała zdążył na szczęście dobiec i dobić miśka, nim ten zdołał rozszarpać dzielnego „komandira”.
Wniosek z tej historii jest prosty – broń powinna być zawsze gotowa do strzału, a wszystkie lufy pracować bez zbędnych czynności i przełączników. Zostało to uwzględnione przy projektowaniu nowej broni. Przedni spust obsługuje wyłącznie dolną lufą gwintowaną (najczęściej wykonywaną w kalibrach 9,3 x 54R lub 9,3 x 74R, rzadziej 7,62 x 54R), tylny lufy śrutowe.
Przy łamaniu luf, bezpiecznik przechodzi automatycznie w skrajne tylne położenie. Ma przy tym możliwość ruchu w pozycjach „przód – tył” i „prawo – lewo”. Ustawienie przełącznika w pozycji „przód – prawo” oznacza, iż broń jest odbezpieczona i naciśnięcie na tylny spust spowoduje pierwszy strzał z prawej lufy. „Przód – lewo” uruchamia spust lewej lufy śrutowej. Zmiana kolejności strzałów z luf śrutowych może nastąpić zarówno przy broni zabezpieczonej, jak i odbezpieczonej.
W zachodnich drylingach, przy włączeniu lufy gwintowanej, na broni podnosi się szczerbinka. Strzelec ma wtedy pewność, iż strzela z „gwintu”. W rosyjskiej trójlufce dolna lufa gwintowana jest zawsze gotowa do strzału. Rosjanie wyszli z założenia, iż do ok. 30 metrów można strzelać celnie ze wszystkich luf „po szynie”. Na większym dystansie jest najczęściej czas na wycelowanie, można więc szczerbinę podnieść ręcznie.
MC 140 ma wskaźniki napięcia kurków oraz wychwytywacze kurków, co zwiększa bezpieczeństwo podczas posługiwania się bronią.
W przypadku broni zabezpieczonej, niemożliwe jest włączenie przyspiesznika, nawet jeśli kurek jest napięty. Przy włączonym przyspieszniku tylny spust jest zablokowany. Wyłączenie przyspiesznika następuje przez zabezpieczenie broni.
Rozpatrzmy sytuację, gdy myśliwy, z jakichkolwiek przyczyn postanowił „złamać” zwykły dryling z uruchomionym przyspiesznikiem. Jest to niebezpieczne – od wstrząsu może nastąpić wystrzał. W MC 140 przy łamaniu broni usłyszymy tylko, jak zapracował zwalniacz przyspiesznika.
Rosyjski dryling podczas testów oddał w różnych warunkach 22 tys. strzałów, po czym w zakładach stwierdzono brak wyraźnego zużycia podzespołów (w tym lufy kulowej, po ok. 7 tys. strzałów !). W broni zachodniej taki resurs prowadziłby do wymiany lufy gwintowanej.
Kilka lat temu w Iżewsku opracowano dwa prototypy tanich trójlufek, wykonane na bazie prostej dubeltówki Iż – 43. Egzemplarze próbne wystawiono nawet na targach, ale od tego momentu prace nie posunęły się naprzód. Prawdopodobnie zamknięcie podwójne (na dwa haki dolne) okazało się zbyt mało wytrzymałe.
Jeżeli słowo „dryling” ma nam się kojarzyć z konkretną firmą, to jest wysoce prawdopodobne, iż większość łowców wskaże przedsiębiorstwo z Suhl, założone kiedyś przez braci Merkel – Alberta Oskara, Gebharda i Karla Paula.
Pamiętam historyczny już model „ekspres dryla” – Merkel 142, będący marzeniem nie tylko naszych łowców. Świetną reputacją cieszyły się modele 30 i 32 oraz wypróbowana seria 90/95. Omówmy aktualne modele trójlufek tej firmy.
Merkel 97 MV to ekspres – dryling. Dwie górne lufy mają kaliber 9,3 x 74R, dolna zaś 20/76 Magnum. Lufy wykonywane są z doskonałej stali Kruppa 50 CrV4, lufa śrutowa nie jest chromowana.
Broń wyposażona jest w dwa ekstraktory. Pierwszy /lewy/ pracuje dla luf górnej lewej i dolnej, prawy obsługuje drugą lufę kulową. Lewy wyciąga łuski nieco dalej, pozwala to łatwiej i szybciej usunąć gilzę naboju śrutowego.
Zastosowano sprawdzone, potrójne zamknięcie Greenera (dwa haki dolne oraz poprzeczny występ ryglowy, w górnej części baskili). Broń dysponuje dwoma językami spustowymi. Pierwszy obsługuje dwie lufy: górną prawą i dolną śrutową, tylny zaś lewą kulową. Oddanie strzału z lufy śrutowej możliwe jest po ręcznym napięciu napinacza, znajdującego się na górnej powierzchni szyjki kolby, w miejscu tradycyjnego bezpiecznika. Pracujemy nim oczywiście bez odrywania broni od ramienia czyli nie tracąc kontroli nad mechanicznymi przyrządami celowniczymi bądź lunetą. W przednim położeniu napinacza język spustowy obsługuje dolną lufę śrutową. Jeśli napinacz pozostaje w tym położeniu, po złamaniu broni i powtórnym załadunku nadal będzie napięty. Jeśli rezygnujemy z oddania strzału z lufy gładkiej, wciskamy górny, owalny przycisk napinacza. Napinacz może teraz zająć dwa położenia. W pośrednim, kiedy widoczna jest czerwona kropka gotowe do akcji są obie lufy gwintowane. W skrajnym tylnym mechanizmy luf kulowych są blokowane bezpiecznikiem, a mechanizm lufy śrutowej pozostaje nie napięty. Tak więc wystarczy przesunąć napinacz o jedno położenie w przód by zdjąć zabezpieczenie z luf gwintowanych, o dwa by napiąć mechanizm uderzeniowy lufy śrutowej. Przy napiętym napinaczu – w przód do oporu tylny język spustowy wyzwala strzał z lufy lewej, gwintowanej.
Broń jest wyposażona we wskaźniki napięcia mechanizmów luf gwintowanych, które łatwo rozpoznać wizualnie (lub dotykiem). Przedni spust wyposażony jest w przyspiesznik typu francuskiego. Celem wyłączenia mechanizmu przyspiesznika należy pchnąć spust jeszcze raz w przód. Języki spustowe są jedno oporowe i pracują bardzo dobrze, bez żadnego ruchu jałowego.
Baskila wykonana jest z doskonałej stali typu 16 Hn Cr 5.
Mechaniczne przyrządy celownicze składają się z prostokątnej muszki z kontrastową wstawką oraz stałej szczerbiny. Są one ustawione fabrycznie i nie ma potrzeby wykonywania żadnych regulacji. Muszka daje znaczny kontrast widzenia nawet na tle śniegu.
Blok luf ma długość 600 mm. Lufy spajane są lutem twardym, choć w ich przedniej części znajduje się nieco wystający klin „regulacyjny”, długości ok. 100 mm. Generalnie, lufy są przystrzelane fabrycznie, pod typowe naboje i żadnych procesów sprawdzania zbieżności ŚPT nie potrzebują. Niemniej, można ustawiać średnie punkty trafień w sytuacji, gdyby pojawił się nowy nabój, o innych parametrach.
Osada dwuczęściowa wykonywana jest oczywiście z orzecha. Klasy orzecha w Merklach oznaczane są cyframi, od 1 do 11. „Jedynka” to standard. Im wyższa jakość (drewno dłużej sezonowane, lepiej widoczne i zaznaczone słoje) tym cyfra jest większa. Model 97 MV stosuje się głównie osady w gradacji 4 lub wyższej. Zastosowano kolbę typu niemieckiego, z charakterystycznym, świńskim grzbietem. Stopka, co charakterystyczne nie jest wyrabiana z gumy lecz twardego, czarnego plastiku z emblematami firmy.
Dla Merkla 97 MV przewidziane są przede wszystkim montaże MAK lub APEL. System hakowy (inaczej zwany montażem z Suhl) jest pewny i oczywiście także oferowany ale stwarza trudności przy osadzaniu dodatkowych celowników, o innej długości i średnicy korpusu. W przypadku MAK wystarczą nowe obejmy i celownik o innych parametrach łatwo wchodzi w miejsce poprzedniego.
Podczas testów Merkla 97 MV, prowadzonych z wykorzystaniem mechanicznych i optycznych przyrządów celowniczych, stwierdzono, iż trzy pociski (2 x 9,3 x 74R i 1 kula 20/76 Brenneke) wystrzelone w szybkim czasie układają się w kręgu o średnicy 40 mm/50 m. Pięć brenek 20/76 strzelanych co 30 sekund ułożyło się następująco: 3 w skupieniu 32 mm (doskonale !), czwarta odskok o 30 mm, piąta dalszy odskok o kolejne 30 mm.
Kolejną konstrukcją Merkla w grupie drylingów jest Model 96 K. Jest to broń głównie w układzie klasycznym czyli z dwiema horyzontalnymi lufami śrutowymi i lufą gwintowaną znajdującą się pod nimi. Mechanicznie nie ma specjalnych różnic między modelami 97 MV a 96 K.
Dryling produkowany jest w kalibrach 16/70, 20/76, 12/70 i 12/76.
Zwężenia wylotowe luf śrutowych wynoszą 1 i ¾ czoka. Broń z silnymi czokami, co zrozumiałe lepiej strzela śrutem drobnym, maksymalnie nr 1, najlepiej zaś 6 – 2.
Dryling jest dostosowany do strzelania z luf gładkich oryginalną kulą Brenneke, także z pełnego czoka.
Wszystkie drylingi Merkel 96 K mają lufy przystrzelane w fabryce, na dystansie 35 metrów.
Wybór kalibrów lufy gwintowanej jest duży, aż do 9,3 x 74 R włącznie.
Stal lufowa oznaczana jest trzema zachodzącymi się siebie pierścieniami i sygnaturą KRUPP STAHL. Bloki luf od Merkla trafiają także do drylingów Krieghoffa czy Heyma i jest to dobrym potwierdzeniem ich jakości.
Oksyda nanoszona jest metodą tradycyjną. Osada orzechowa Modelu 96 K może mieć oznaczenie cyfrowe od nr 2 wzwyż. Te właśnie wersje, z kolbą wykonaną w gradacji 2 (tzw. „poprawiony standard”) są najtańsze. Gdyby osadę wykonano w gradacji „11” cena całej broni byłaby kilkakrotnie wyższa.
Do usuwania łusek, podobnie jak z 97 MV służą dwa ekstraktory. Pierwszy (lewy) wysuwa łuskę z górnej lewej lufy śrutowej i dolnej kulowej, drugi natomiast z górnej prawej. Lewy ekstraktor wysuwa łuski nieco mocniej. To bardzo ważne. W innych typach drylingów wyrzucenie dolnej łuski naboju kulowego wymaga wstępnego wysunięcia jej paznokciem, dla poprawienia chwytu. Pomyślmy o sytuacji, gdy stajemy oko w oko w mocnym odyńcem i zamiast szybko przeładować broń grzebiemy przy łusce z dolnej lufy, nie mogąc jej wyjąć.
Potrójne zamknięcie Greenera jest wyjątkowo mocne. Silniejszy jest tylko Kersten. Zamknięcie polega na oparciu przednim hakiem o poprzeczny szarnir baskili oraz zaryglowaniu zaczepów obu haków ramką Purdeya, od tyłu. Tylny występ szyny celowniczej, po wejściu do gniazda oporowego w górnej części baskili zamykany jest ryglem poprzecznym. W broni zastosowano „szybkie” zamki typu Blitz.
Dryling ma dwa języki spustowe. Przedni obsługuje prawą lufę śrutową i dolną kulową, tylny lewą śrutową. Przy otwieraniu broni napinają się mechanizmy spustowo – uderzeniowe luf śrutowych (i częściowo lufy kulowej), co wskazują wskaźniki napięcia kurków, zlokalizowane po obu stronach klucza. Samo łamanie i zamykanie broni jest bardzo lekkie i ciche.
Mechanizm spustowy lufy kulowej napinany jest także poprzez przełącznik /napinacz/ znajdujący się w miejscu bezpiecznika. Przesunięciu go do przodu towarzyszy automatyczne podniesienie się szczerbiny. W tym położeniu przedni spust jest gotowy do obsłużenia lufy kulowej. Jeżeli przy napiętym mechanizmie lufy kulowej naciśniemy na tylny spust, nastąpi wystrzał z lewej, gładkiej lufy.
Napinacz można ustawić w dwóch innych położeniach. W pierwszym (środkowym), przy widocznej czerwonej kropce można strzelać z luf śrutowych. Przy ustawieniu przełącznika w skrajnym, tylnym położeniu mechanizmy spustowo – uderzeniowe luf śrutowych są zabezpieczone, zaś mechanizm lufy kulowej nie napięty.
Przedni język spustowy wyposażony jest w przyśpiesznik typu francuskiego.
Mechaniczne przyrządy celownicze składają się z dość grubej prostokątnej muszki i dwupozycyjnej, przestawnej szczerbiny.
Lufy długości 600 mm łączone są tradycyjnie. Merkel 96 K może mieć gotowe bazy montażowe pod optykę.
Środek ciężkości jest przesunięty o 55 mm w przód od komór nabojowych.
Średnie parametry skupienia podczas strzelania z odległości 50 metrów (amunicja Oryginal Brenneke kal. 12/70 i naboje RWS /Ruag/ 9,3 x 74R z pociskiem o masie 16 g – trzy pociski w kręgu o średnicy 7,9 cm. Broń z mechanicznymi przyrządami celowniczymi.
Drugi test – ten sam Merkel 96 K, ale z optyką Swarowskiego 1,25 – 4 x 24.
Z broni oddano trzy strzały z lufy kulowej kal. 9,3 x 74 R, na odległość 100 metrów. Pomiędzy strzałami stosowano przerwy na ochłodzenie broni. Skupienie było bardzo dobre, ok. 31 mm.
To samo powtórzono bez przerwy na ochłodzenie lufy. Drugi strzał podniósł ŚPT o ok. 4 – 6 cm, trzeci ustabilizował się obok niego. Drugi strzał z ciepłej lufy podniesie więc średni punkt trafienia o tyle centymetrów, trzeci już nie.
Przy strzelaniu kulą przez przyrządy mechaniczne na 50 metrów, skupienie jest nadal dobre (35 mm dla lufy zimnej i ok. 50 mm dla gorącej) przy czym różnica w podniesieniu się ŚPT (o ok. 4 cm) na tym dystansie nie ma praktycznego znaczenia.
Przy serii pięciu szybkich strzałów z kal. 9,3 x 74 R na 100 metrów z optyką, ŚPT ustabilizował się ok. 7 cm nad przestrzeliną wskazującą pierwszy strzał. Taką zmianę ŚPT musimy więc uwzględnić. Kto jednak strzela pięć razy z gwintowanej lufy drylinga w szybkim czasie?
Model 96 produkowany jest także w odmianie 96 LD lub 96 LDS (z bocznymi nakładkami). Broń dysponuje wtedy dwiema lufami kulowymi w różnych kalibrach oraz dolną lufą śrutową. Kalibry większej kuli do wyboru: 30 – 06, 30 R Blaser, 8 x 57 IRS i 9,3 x 74R. Mniejsza, lewa górna lufa może mieć kaliber 5,6 x 52 R lub 222 Rem. Sugerowany układ to naboje o łusce z kryzą wystającą, czyli np. 9,3 x 74R – 5,6 x 52 R/20 Magnum. Klasa orzecha na osadę – od czwartej wzwyż. Masa broni nie przekracza 3,3 kg.
W 2007 roku Merkel wdrożył do produkcji nową odmianę ekspres drylingu, oznaczoną symbolem 961 L (od Leicht – lekki). Wykonano go, co bardzo ciekawe na bazie zwartej, kompaktowej broni śrutowej kal. 28/70. Lufa śrutowa wykonywana jest wyłącznie w kalibrze 20/76, ze stałym czokiem ½. Można bezpiecznie używać śrutu stalowego. Lufy kulowe tylko w kal. 8 x 57 JRS; 9,3 x 74R i .30 R Blaser. Droższa wersja tej broni, o oznaczeniu 961 LS (S z niem. Seitenplatten – płyty boczne) dysponuje długimi nakładkami bocznymi, imitującymi oczywiście pełne zamki Hollanda.
Pierwszy spust przy pierwszym wciśnięciu obsługuje lufę prawą, przy drugim lewą. Tylny spust służy wyłącznie do obsługi lufy dolnej, śrutowej. Uwaga – zrezygnowano tutaj z typowego dla 96 K osobnego napinania kurka kulowego (tzw. kugelseparatora). Tak więc złamanie luf powoduje napięcie układu uderzeniowego wszystkich luf. W opcji zachowano przyspiesznik francuski na pierwszym spuście. Przy długości luf rzędu 55 cm cała broń ma długość 98 cm i masę nie przekraczającą 3,2 kg.
Model 961 L (961 LS) może być wykonywany z trzema lufami kulowymi w tym samym kalibrze (do wyboru 8 x 57 JRS lub 9,3 x 74R). Masa broni jest oczywiście nieco większa – dokładnie 3,5 kg. Taka kombinacja jest jednak zamawiana bardzo rzadko, podobnie jak i dryling śrutowy typ 961. Tutaj także mamy do dyspozycji trzy lufy w tym samym kalibrze, ale gładkie – wyłącznie 20/76. Dryling śrutowy jest bardzo lekki – waży tylko 3,2 kg.
Podstawowe dane techniczne:
Parametr/Model broni MERKEL 96 K MERKEL 961 L MERKEL 97 MV
Kaliber luf śrutowych 12/70, 12/76, 16/70, 20/76 20/76 (lufa pojedyncza) 20/76 (lufa pojedyncza)
Kaliber lufy gwintowanej 222 Rem, 6,5 x 55 SE, 6,5 x 57, 7 x 57 R, 7 x 65 R, 30 R Blaser, 308 Win., 30 –06, 8 x 57 IRS, 9,3 x 74 R 30 R Blaser, 30 – 06, 8 x 57 JRS, 9,3 x 74 R 9,3 x 74R
Masa broni (kg) 3,1 – 3,4 (w zależności od kalibru) 3,2 3,7 – 3,83
Długość całkowita (mm) 1040 980 1030
Długość luf (mm) 600 (w opcji 550) 550 600
Długość kolby /odległość od przedniego języka spustowego do stopki, mm 364 360 365
Ulokowanie środka ciężkości 55 mm od komór 55 mm od komór 65 mm od komór nabojowych w przód

Warto wspomnieć także o innych, znanych konstrukcjach.
Pod oznaczeniem D 99 kryje się rodzina świetnych drylingów Blasera. Ich cechą charakterystyczną jest nietypowy układ luf. Lufa kulowa w standardowym D 99 umieszczona jest na górze, nad lufami śrutowymi. Plusem tego rozwiązania jest m.in. niższa wysokość osadzenia lunety celowniczej nad osią lufy gwintowanej.
Mocny zamek blokowy, swobodnie pływające lufy i system ręcznego napinania kurka to tylko niektóre zalety tej uniwersalnej broni. D 99 Duo to ekspres lub bokdryling, w zależności od tego czy obie lufy kulowe oferowane są w tym samym czy w różnych kalibrach. Ciekawą modyfikacją jest dryling D 99 Trio, w którym wszystkie trzy lufy są gwintowane. Myśliwy może nabyć broń w tym samym kalibrze (np. 8 x 57 JRS lub 9,3 x 74R) lub w trzech różnych, np.: małym na szkodniki, średnim na sarny i jeleniowate i dużym na mocne dziki. Drylingi oferowane są w sześciu klasach wykończenia (Standard, Luxus, Super Luxus, Exclusiv, Super Exclusiv i Royal). Ostatnia – Royal zachwyca wręcz perfekcją grawerunku, natomiast od trzeciej zaczynają się przedłużone nakładki boczne baskili.
Heym Model 35 należy do podgrupy ekspres – bokdrylingów. Określenie „bok” sugeruje pionowy układ luf zasadniczych (śrutowej i głównej kulowej). Lufa gwintowana mniejszego kalibru jest usytuowana w Modelu 35 nieco z boku. Patrząc praktycznie na te broń, mamy do czynienia jakby z „pionową” kniejówką, z dodatkową lufą kulową na drapieżniki. Jest to bezsprzecznie ciekawy układ konstrukcyjny, w naszych warunkach raczej rzadko spotykany, a szkoda.
Lufa gładka wykonywana jest w kalibrach 16 i 20, ze wskazaniem na ten drugi, w wersji wzmocnionej czyli 20/76 Magnum.
Dolna lufa kulowa wykonywana jest w kalibrach 6,5 x 57 R; 6,5 x 65; 7 x 57 R; 7 x 65 R; .308 Win.; .30 – 06; .30 Blaser; 8 x 57 JRS; 8 x 75 RS; oraz 9,3 x 74R.
Lufa kulowa boczna w kalibrach .22 WMR; .22 Hornet; .222 Rem.; .222 Rem. Mag.; .223 Rem.; 5,6 x 50 R Mag. i 5,6 x 52R. Lufa małokalibrowa wykonywana jest najczęściej ze stali nierdzewnej.
Długość bloku luf – 580 mm (uwaga – z możliwością wykonania broni także z lufami długości 635 mm, ale zwiększa to masę o ok. 350 – 400 g).
System zamknięcia broni opiera się na poczwórnym zamknięciu Kerstena. Składa się ono z haków dolnych oraz dwóch bocznych występów w przykomorowej części bloku luf. Po wejściu do gniazd w górnej części baskili są one ryglowane dwoma poprzecznymi sworzniami tego samego klina.
Jest to system skomplikowany i drogi, ale bardzo pewny – pod warunkiem użycia najlepszych materiałów.
Model 35 pracuje na zamkach systemu Holland & Holland. Prawie wszystkie elementy zamka /bez dźwigni napinającej kurek, iglicy i języka) umieszczone są na płycie umieszczonej w boku osady, przy baskili.
Oddzielny mechanizm napinający, obsługujący dolną /główną/ lufę kulową umieszczony jest na górnej powierzchni szyjki kolby. Bezpiecznik dwupozycyjny umieszczony jest z lewej strony dźwigni klucza. Broń dysponuje wskaźnikami napięcia kurków, umieszczonymi w formie trzpieni po obu stronach klucza.
Mechanizm spustowy z dwoma językami spustowymi pracuje przy oporze rzędu 2,2 kg /przedni/ oraz 2,0 kg /tylny/. Przedni spust dysponuje przyspiesznikiem typu francuskiego.
Olejona osada wersji de Luxe wykonywana jest ze starannie selekcjonowanego orzecha włoskiego, z pięknie zaznaczonym rysunkiem słojów. Bawarska baka i lekko zaznaczony świński grzbiet kolby nadają broni klasyczny wygląd. Chwyt kolby jest mocno zaznaczony.
Mechaniczne przyrządy celownicze składają się z kontrastowej muszki i prostokątnej szczerbiny.
Masa bokdrylinga dochodzi do 3,7 kg, długość 101 cm (z lufami 58 cm). Przy bloku luf 635 mm długość całkowita broni wynosi 106 cm.
Rozpatrzmy w praktyce wariant broni kalibru 20/76 – 8 x 57 JRS – .22 Hornet. Nieco nietypowy w naszych warunkach, bo .22 Hornet znów jest niedopuszczony do odstrzału drapieżników. Jak strzela taki ekspres – bokdryling? Czy jest bronią celną?
Otóż przy stosowaniu dziesięciominutowych przerw między poszczególnymi strzałami z luf gwintowanych da się osiągnąć skupienie rzędu 3,5 cm! Wynik taki osiągnięto dla 6 strzałów (po 3 strzały amunicją z pociskiem TIG o masie 12,8 g i Jagdmatch RWS pocisk 3,0 g). Świetnie, ale nie zawsze łowca może sobie pozwolić na komfort czekania, aż lufy ostygną.
Przy serii pięciu szybkich strzałów z lufy .22 Hornet rozrzut wynosi zaledwie 3,4 cm. Przy tempie wolnym, tzn. z kwadransem przerwy między poszczególnymi strzałami skupienie ulega oczywiście poprawie, do 2,6 cm. Jak na stosunkowo cienką lufę wynik bardzo dobry. Jest to zasługą przemyślanego założenia konstrukcyjnego – swobodnego wibrowania lufy małokalibrowej. Trzeba zauważyć, iż niejeden repetier kalibru .22 Hornet nie jest w stanie osiągnąć takich rezultatów. Wyniki serii 5 szybkich strzałów z lufy 8 x 57 JRS są nieco gorsze – skupienie wyniosło 45 mm (1,5 MOA). Przy dłuższej pauzie między strzałami wynik oscyluje w granicach nieco gorszych od minuty kątowej (33 mm). Też bardzo dobrze.
Przy strzelaniu brenekami kal. 20/76 na 35 metrów /z optyki/ skupienie trzech pocisków Rottweil Magnum wyniosło 6,3 cm. Średni punkt trafień brenekami dla tego egzemplarza ułożył się na poziomie ok. 5 cm niżej niż ŚPT dla kul z luf gwintowanych na 100 m.
Przy strzelaniu śrutem nr 4 /kaliber 3 mm/ na 35 metrów (239 śrucin w naboju) osiągnięto pokrycie rzędu 72 %.
Między drylingami z początków XX wieku, a współczesnymi różnic jest niewiele. Dotyczą głównie technologii. Obecnie lufy odkuwa się na zimno z najlepszych stali stopowych, zaś do produkcji baskil coraz częściej używa się metali lekkich, np. kutego duralu. Obniża to masę broni (nawet o 1 kg w stosunku do modeli sprzed pół wieku). Ulepszenia w zakresie mechanizmów dotyczą np. wykluczenia niezamierzonych strzałów kulą i uproszczenia przełączania kolejności luf.
Obecnie w naszym kraju sprzedaje się bardzo niewiele nowych drylingów. Przyczyny, moim zdaniem są dwie. Po pierwsze, broń jest droga. Nie ma w ofercie niczego poniżej 3 tys. euro. Najtańsza propozycja pochodzi z firmy Antonio Zoli, jest to niestety trójlufka klasyczna (dwie lufy śrutowe plus kula). Niewielu nabywców zdecyduje się jednak na „dryla” z Włoch, bowiem w kraju tym nie ma długiej tradycji w produkcji trójlufek. Jeżeli ktoś decyduje się na nową trójlufkę, bierze najczęściej model produkcji niemieckiej bądź austriackiej. Ekspres – drylingów czy ekspres – bokdrylingów poniżej 4,5 tys. euro nie ma.
Po drugie, mamy do czynienia z dużym i tanim rynkiem wtórnym. Drylingi z b. DDR krążą z rąk do rąk, egzemplarze z niewystrzelaną lufą kulową można nabyć już za 4 tys. złotych. Wystarczy poddać je mądrej renowacji i mamy w dyspozycji wspaniałe narzędzie rodem z Suhl. Takie „kombajny”, z których lufa gwintowana jest do wymiany chodzą i po 1,5 tys. złotych. Jeżeli koszt wymiany lufy wyniesie nawet 2,5 tys. złotych, zmieścimy się w całkowitej sumie tysiąca euro.
Dziś młody, statystyczny łowca rzadko decyduje się na dryling. Najczęściej kupuje taniego repetiera za 3 tys. złotych i boka za 1,5 tys. Trójlufka jest nabywana rzadko, najczęściej przez myśliwych doświadczonych, ceniących tradycje lub jako kolejna sztuka broni. Szkoda, że drylingi są w odwrocie. Broń kulowo – śrutowa, zwłaszcza ekspres – dryling to prawie idealna propozycja, nie tylko na polowania zbiorowe. Mamy w dyspozycji dwie kule solidnego kalibru i śrut na lisa czy zająca. Jak zajdzie potrzeba, mamy i brenekę zamiast śrutu. Jeżeli mogę sugerować, warto zatrzymać się na naboju z wystającą kryzą. I choć w ofercie są liczne modele na współczesne naboje z kryzą z wtokiem (nawet klasy Magnum), pewność przeładowania jest w tym przypadku mniejsza. Polecam „królewską” dziewiątkę czyli kaliber 9,3 x 74R. To świetny, sprawdzony stoper na dziki.
Mówi się czasem, iż dryling jest lepszy od dubeltówki, a ekspres – dryling lepszy od klasycznego ekspresu. Można się z tym zgodzić. Jednak uwaga – żadna broń uniwersalna – a dryling przecież aspiruje do tej roli nie jest w stanie w pełni efektywnie zastąpić kilku jednostek broni wyspecjalizowanej. Tak więc od drylinga celniejszy będzie zwykły repetier, a lekka dubeltówka bardziej poręczna.
Uważam, że prawie każdy z nas, myśliwych – jeżeli ceni swoją pasję i podchodzi do niej z szacunkiem zakreśla w swojej łowieckiej karierze zbliżoną drogę. Mijają pokolenia, ale nasze środowisko, w aspekcie broni myśliwskiej jest zawsze wysoce konserwatywne. Obojętnie, od jakiej ultranowoczesnej broni zaczniemy swoją przygodę i tak skończymy na klasyce. Prędzej czy później zrozumiemy jej ponadczasową wartość i zalety, które przecież nie mijają. Jakże aktualne są i dziś słowa doskonałego myśliwego i znawcy broni, prezydenta Theodore Roosevelta, który oceniając „afrykański” ekspres firmy Holland & Holland stwierdził, iż nikt nigdy nie wymyślił lepszej broni do polowań.

Neptun 411

Hambrusch-ekspres-dryling2

DR-96KS-354487-8x57IRS-20_762

DR-96K-353560-12_76-.30-062

Marek Czerwiński

 

Tags: , , , ,

30 responses to “Drylingi

Skomentuj ~Jarek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *