RSS

M 16 kontra AK – 74.

05 lis

Już w pierwszych latach drugiej wojny światowej stało się jasne, iż karabiny powtarzalne mają za niską szybkostrzelność, a pistolety maszynowe, choć są bronią bardzo dobrą, mają za słaby zasięg skuteczny. Walki rozgrywały się głównie na dystansach krótszych od 200 metrów. Do około 100 metrów wystarczały pistolety maszynowe. Na odległość 600 i więcej metrów strzelali tylko snajperzy i ciężkie karabiny maszynowe. Pomiędzy tymi dystansami była luka, której nie wypełniały archaiczne już karabiny powtarzalne czy nawet bardziej szybkostrzelne karabiny samopowtarzalne /przy tym trzeba dodać, iż te ostatnie na masową skalę pojawiły się tylko w Stanach Zjednoczonych/. Przeciwnik zjawiał się w polu widzenia celownika na krótki czas i trafienie go pojedynczym strzałem było niełatwe. Próby wprowadzenia karabinu automatycznego na nabój pełnowymiarowy nie powiodły się praktycznie w żadnym kraju. Przyczyną była nadmierna moc nabojów karabinowych, obliczonych na rażenie celu znajdującego się nawet w odległościach 2500 metrów. Duży impuls odrzutu uniemożliwiał opracowanie w miarę lekkiej i pewnej indywidualnej broni strzeleckiej, strzelającej także ogniem ciągłym. Wyjściem był nabój pośredni, o mocy zawartej między nabojami karabinowymi, a pistoletowymi. Podczas drugiej wojny światowej opracowano trzy takie naboje: 7,62 x 33 Garand  (30 Carbine), 7,92 x 33 Kurz Patrone i   7,62 x 39 wz. 43. Pierwszy pochodził z USA i był nieco za słaby, by traktować go jako pełnowartościowy nabój pośredni. Niemiecki Kurz Patrone był już znacznie lepszy, a na jego bazie powstał rosyjski nabój pośredni wz. 43. Niemcy skrócili łuskę starego naboju karabinowego (7,92 x 57 Mauser) z 57 do 33 mm, zmniejszyli masę pocisku oraz ładunku prochowego. Także kształt pocisku został minimalnie zmieniony, a właściwie skrócono jego część środkową. Takie podejście pozwoliło na pełne wykorzystanie istniejącego parku maszynowego do produkcji nowej amunicji. Masa naboju spadła do 16,8 g, pocisku do 8,2 g a ładunku prochowego do 1,57 g. Całkowita długość naboju wynosiła teraz tylko 48 mm /poprzednio 81 mm/. Rosyjski nabój (opracowany przez Jelizarowa i Semina) był bardzo zbliżony do niemieckiego. Ważył 16,2 g, przy masie pocisku 7,9 g i ładunku prochowym równym 1,6 g. Długość łuski wynosiła 39 mm. W 1944 roku Niemcom udało się wyprodukować ok. 300 tys. sztuk nowego karabinu MP – 43 /i modyfikacji StG 44/. Mimo dość dużej masy /5,5 kg z magazynkiem/, ta bardzo skuteczna broń wywarła wyjątkowe wrażenie na aliantach. Rosjanie rozpoczęli natychmiast szczegółowe badania niemieckiej konstrukcji na wyznaczonym poligonie, dokąd wysyłano praktycznie wszystkie zdobyte modyfikacje „sturmgewera”. Pierwszy karabin pod rosyjski nabój pośredni opracował nie Kałasznikow, a A.I. Sudajew, autor znanego pistoletu maszynowego PPS, już w początkach 1944 roku. Konstrukcja przypominała dociążony pistolet maszynowy, bowiem broń działała na zasadzie odrzutu swobodnego zamka. Karabin był zdecydowanie za ciężki i charakteryzował się za dużym rozrzutem przy prowadzeniu ognia, mimo zastosowania stabilizującego dwójnogu. Przyjęta zasada działania, charakterystyczna dla broni strzelającej znacznie słabszymi nabojami tutaj się nie sprawdziła. Już w sierpniu 1944 roku, po osobistych, wszechstronnych próbach zdobycznych MP – 43 Sudajew przedstawił nowy wariant swojego karabinu, kopiujący praktycznie wszystkie podzespoły tej słynnej niemieckiej broni. Karabin Sudajewa także działał na zasadzie odprowadzania gazów prochowych przez otwór w lufie i ryglowany był przez przekoszenie zamka. Zastosowano identyczny mechanizm uderzeniowy typu kurkowego, skopiowano przełącznik rodzaju ognia. Suwadło z tłoczyskiem i sprężyna powrotna także nie różniły się budową. Broń Sudajewa była więc jeżeli nie kopią broni niemieckiej, to przynajmniej konstrukcją wysoce identyczną. Karabin był w ostatnich stadiach dopracowania, gdy niespodziewanie, jesienią 1946 roku  Sudajew zmarł.

Michaił Kałasznikow zajmował się w tym czasie opracowywaniem karabinu samopowtarzalnego na nabój pośredni, który zresztą przegrał rywalizację ze znanym SKS Simonowa. Po starannym przestudiowaniu broni Sudajewa, przedstawił on swój projekt karabinka, różniący się nieznacznie od broni niemieckiej. Jedyną ewidentną różnicą był sposób ryglowania lufy: w MP – 43 następowało to poprzez przekoszenie zamka w płaszczyźnie pionowej, w konstrukcji Kałasznikowa natomiast przez obrót zamka. Pierwszy sposób był prostszy technologicznie i tańszy, ale wymagał konieczności zapewnienia minimalnego kąta między czółkiem zamka a dnem łuski dla zabezpieczenia jej przed deformacją przy wyciąganiu z komory nabojowej. Zamek musiał być stosunkowo długi i wykonany ze stali spełniającej znacznie wyższe wymagania. W rezultacie zwiększała się masa broni. Ryglowanie przez obrót zamka jest nieco bardziej złożone, ale ogranicza zarówno masę zamka jak i komory zamkowej. Oczywiście ten sposób ryglowania nie jest wynalazkiem M.T. Kałasznikowa, bowiem był znany już w końcu XIX wieku. Także połączenie przełącznika rodzaju ognia z bezpiecznikiem i jego dyslokacja oraz budowa mechanizmu spustowo – uderzeniowego odróżniają broń Kałasznikowa od  MP – 43. Pewne jest, iż w opracowaniu efektywnego karabinu na nabój pośredni Niemcy wyprzedzili Rosjan o ponad cztery lata.

Kult genialnego konstruktora doprowadził w ZSRR do swoistej monopolizacji myśli technicznej w kwestii broni strzeleckiej. Przez dziesięciolecia modernizowano tylko automat AK – 47, a bardzo dobre projekty innych naukowców trafiały do archiwów i muzeów. W zasadzie tylko Dragunow „przepchnął” w 1963 roku swój karabin wyborowy, z prostej przyczyny: broń snajperska musi być przede wszystkim celna, a zgłoszony do konkursu projekt Kałasznikowa, będący powiększonym karabinem AK na nabój 7,62 x 54R nijak nie chciał celnie strzelać na duże dystanse. Dopiero po upadku ZSRR, jak z rogu obfitości wysypały się nowe konstrukcje broni strzeleckiej (np. A – 91, WSK – 94, Groza, Wichr, AN – 94, AEK – 971, Kasztan, Kiparis, Klin, Kedr) ale przy finansowej mizerii tego mocarstwa nietrudno jest przewidywać, iż stary „Kałach” jeszcze długo utrzyma swoją pozycję.

Bardzo modne jest porównywanie AK z M 16, przy czym w rosyjskich źródłach jeszcze kilkanaście lat temu funkcjonowały liczne mity na ten temat. Wszyscy wybitni rosyjscy fachowcy przyznawali palmę pierwszeństwa konstrukcji rosyjskiej. Inaczej być nie mogło, bowiem tylko takie opinie dopuszczane były do druku. Cytowano m.in. weteranów z Wietnamu, którzy twierdzili, iż w warunkach polowych amerykańscy żołnierze porzucali M  16 i brali tylko zdobyczne Kałasznikowy, kupując je nawet od towarzyszy broni za duże pieniądze. Wynika więc pytanie – czy tak bogate państwo jak USA nie było w stanie same wyprodukować odpowiedniej broni lecz musiało trzymać na uzbrojeniu fatalny M 16 ? Cytując opinie weteranów, przytaczano tylko niewielką część ich wypowiedzi. Owszem, żołnierze U.S. Army brali AK czy AKM, ale były to głównie oddziały operujące na terytorium przeciwnika, gdzie po pierwsze do takiej broni łatwiej było zdobyć amunicję, a po drugie niemożliwe było zidentyfikowanie komandosów po charakterystycznym dźwięku wystrzałów. Inni brali AK jako cenną pamiątkę, wszak wiadomo, iż w USA panuje swoisty kult broni palnej.

Poza tym żołnierze ci od razu zwracali uwagę na niską celność AK i fatalne skupienie przy ogniu ciągłym. Krańcowo niewygodny był przełącznik rodzaju ognia, który np. w rękawiczkach trudno było uruchomić. Także hałas przy przełączaniu dźwigni bezpiecznika jest słyszalny z daleka, zwłaszcza nocą. Dokucza brak możliwości przeładowania broni lewą ręką.

Spróbuję możliwie precyzyjnie, lecz w wielkim skrócie porównać obie konstrukcje, opierając się na własnej praktyce, bowiem styczność z kolejnymi modyfikacjami Kałasznikowa mam od ponad 20 lat. Z  M 16 A1  i A2  strzelałem w tym czasie kilkakrotnie.

M 16 kalibru 5,56 x 45 został przyjęty na uzbrojenie armii USA w 1963 roku, natomiast zmodernizowaną wersję M 16 A1 wprowadzono właśnie po doświadczeniach Wietnamu, w 1967 roku. Małokalibrowy nabój pośredni pozwolił obniżyć masę i wymiary broni oraz zwiększyć przenoszoną jednostkę ognia 2 – 3 razy.  W rezultacie zmniejszenia impulsu odrzutu poprawiło się skupienie przy ogniu pojedynczym i ciągłym. Bardziej płaski tor szybkiego pocisku pozwolił na mniej manipulacji przy celowniku, praktycznie do 300 metrów można było strzelać z jednej nastawy.  Pocisk kal. 5,56 mm na odległościach do 400 metrów dysponuje bardzo silnym rażeniem skutecznym, bowiem przy trafieniach celów żywych dochodzi do utraty stabilności i jego koziołkowania w tkankach, połączonym z fragmentacją części pocisku. Na tym dystansie razi on lepiej niż pełnopłaszczowy pocisk kal. 7,62 x 39.  W ZSRR oceniono w pełni możliwości amunicji małokalibrowej  dopiero dziesięć lat później. Na bazie AKM opracowano wariant kal. 5,45 x 39, określany jako AK – 74. Konstrukcyjnie karabiny rosyjski i amerykański pracują na tej samej zasadzie-  odprowadzania gazów prochowych przez otwór w lufie. Także sposób ryglowania jest podobny – przez obrót zamka. Zasilanie realizowane jest za pomocą dwurzędowego magazynka, mechanizm spustowo – uderzeniowy jest w obu wzorach typu kurkowego, z możliwością prowadzenia ognia pojedynczego i ciągłego. Na tym jednak praktycznie podobieństwa się kończą.

Konstrukcja Kałasznikowa powtarza schemat pierwszy raz zastosowany w czeskim karabinie ZH – 29 i dalej w MP – 43. Zastosowano w nim masywne suwadło z tłoczyskiem, /zabezpieczające zaryglowanie i odryglowanie kanału lufy za pomocą prowadzonego przezeń zamka/, sprężynę powrotną i mechanizm spustowo – uderzeniowy typu kurkowego. Do zalet tego schematu zaliczyć można prostotę konstrukcji, małe płaszczyzny części trących, duże tolerancje wymiarowe między podzespołami. Duża masa suwadła i tłoka oraz mocna sprężyna powrotna zabezpieczają pewną pracę mechanizmów w warunkach zanieczyszczeń (czy np. zgęstnienia smaru czy „łapania” przez smar wszelkich pyłów, co niestety przytrafia się  np. M 16 A2 w ostatniej operacji w Iraku). Do niedostatków schematu należą duża masa broni i schodzenie osi lufy z celu przy strzelaniu seriami /w wyniku gwałtownego przemieszczania się ciężkiego zespołu ruchomego/.

W  karabinie M 16 gazy prochowe, poprzez otwór w lufie prowadzone są cienką rurą bezpośrednio na suwadło i zamek. Zaletą tego układu są mała masa zespołu zamka /brak jest tłoka/ i niski ciężar całej broni. Ruch lekkiego zamka nie ma wpływu na stabilność broni przy strzelaniu. Niska masa zamka i jego krótki skok pozwalają na zwiększenie szybkostrzelności teoretycznej przy ogniu ciągłym, w rezultacie strzelec zdąży oddać dwa, trzy strzały, zanim broń zdąży zmienić swoje położenie pod wpływem odrzutu. Do wad schematu należy wysoka wrażliwość układu gazowego na zanieczyszczenia Mały skok zamka nie pozwala na zastosowanie wystarczająco silnej sprężyny powrotnej, w rezultacie przy zanieczyszczeniu komory nabojowej zamek nie dochodzi do skrajnego przedniego położenia i strzelec jest zmuszony dopchnąć go ręcznie. Zakłóca to cykl prowadzenia ognia. Zamek jest stosunkowo mały, utrudnia to zwłaszcza rozbieranie broń w warunkach polowych.

W automacie AK, dla wygody celowania kolba jest rozmieszczona niżej względem osi lufy. Powoduje to zwiększenie podrzutu broni do góry, zwłaszcza przy prowadzeniu ognia seriami. W M 16 zastosowano progresywny schemat z prostą kolbą, gdzie oś wzdłużna lufy znajduje się na jednej linii z grzbietem kolby, a wszystkie części ruchome przemieszczają się wzdłuż tej linii. Rozrzut z M 16 A1 jest ok. 3,5 razy mniejszy niż w AK –74. I tak przy strzelaniu na 300 metrów z pozycji leżąc, dla AK – 74 rozrzut wynosi 50 x 77 cm (szer. x wys.), podczas gdy dla M 16 A1 tylko 15 x 22 cm. Nie zamierzam porównywać /pod względem tych samych parametrów/, M 16 ze starym AK  czy  AKM kal. 7,62 x 39, bowiem takie porównanie wypada wyjątkowo niekorzystnie dla broni rosyjskiej.  Wadą przyjętego w M – 16 schematu jest konieczność wysokiego rozmieszczenia przyrządów celowniczych. Amerykanie poradzili sobie z tym dość inteligentnie, mianowicie przeziernik znajduje się w wygodnej rączce transportowej.

W M 16 i AK – 74 zastosowano różne sposoby zwiększenia rażenia skutecznego /w stosunku do celów żywych/ i penetracji twardych przeszkód przez pociski. Po wojnie w Wietnamie fachowcy byli zaskoczeni efektywnością pocisku M 193, który „koziołkując” w tkankach powodował straszne rany. Efekt ten osiągnięto poprzez niedostateczną stabilizację pocisku w lufach o skoku gwintu równym 305 mm. Jednak taka koncepcja zmniejszała możliwość przebijania osłon stalowych przez pociski wystrzeliwane z M – 16. W połowie lat siedemdziesiątych XX wieku, w dobie powszechnego pojawiania się kamizelek kuloodpornych, wprowadzono nowy pocisk belgijski typu  SS 109 ( standardowy dla NATO od 1980 r). Zwiększono masę z 3,56 do 4,02 g, a rdzeń ołowiany zastąpiono stalowym. Skok gwintu zmniejszono do 178 mm; w rezultacie penetracja przez pocisk przeszkód twardych poprawiła się prawie dwukrotnie. Standardowy hełm stalowy USA pocisk przebija z 1300 metrów, hełm niemiecki  natomiast  z 1150 metrów.

Pocisk 5,45 x 39 z  AK – 74  również koziołkuje w tkankach, ale efekt osiągnięto  innym sposobem, poprzez przemieszczenie jego środka ciężkości. Jest on przesunięty ku tyłowi, natomiast w części głowicowej, między płaszczem a rdzeniem znajduje się pusta przestrzeń. Przy tym skok gwintu – 200 mm zapewnia pociskom dostateczną stabilizację w locie oraz niezłą penetrację pancerzy.  Niestety, przemieszczenie środka masy ku tylnej części pocisku zwiększyło skłonność amunicji do rykoszetów, co mocno dało się we znaki Rosjanom w górach Afganistanu. Nowe pociski rosyjskie, analogiczne do SS 109, charakteryzują się już lepszymi parametrami, choć trzeba przyznać, iż pod względem przebicia pancerzy ustępują amunicji NATO. Pocisk 5,45 x 39 przebija płytę stalową NATO o grubości 3,5 mm z odległości 555 metrów, podczas gdy SS 109 z 640 metrów.  Stary pocisk pośredni 7,62 x 39 jest w stanie to uczynić tylko z 280 metrów, za to przebija 17 desek sosnowych o grubości 19 mm każda. Pociski 5,45 i 5,56 mm przebijają po 11 desek, ustawionych jedna za drugą, w odstępach równych grubości deski. Także przy strzelaniu do pustaków cementowych o grubości ścian 35,5 mm najlepszy z amunicji pośredniej okazał się rosyjski pocisk kal. 7,62 x 39 /przebił on pierwszą ściankę i spowodował wzdłużne pęknięcie drugiej/. Oczywiście lepsze były pociski karabinowe, np. 7,62 x 51 NATO przebił trzy ścianki, powodując również pęknięcie drugiego pustaka.

5,45 x 39 jest nieco słabszy energetycznie od 5,56 x 45 (nabój rosyjski odpowiada raczej amerykańskiemu .222 Remington), mimo to jego rażenie jest wystarczające.

AK – 74 i M 16 mają różne typy mechanicznych przyrządów celowniczych. Pierwszy ma przyrządy otwarte, złożone z muszki położonej na końcu lufy i nastawnego celownika krzywkowego, skalowanego przesadnie aż do 1000 metrów /wystarczyłyby nastawy do 500 m/. Zaletami takich przyrządów celowniczych są duża prostota obsługi i samej budowy oraz szerokie pole widzenia, co pozwala prowadzić szybki ogień zwłaszcza do celów ruchomych. Do wad należy krótka linia celowania /co negatywnie wpływa na celność, przy prowadzeniu ognia na dystansach powyżej 200 m/ oraz konieczność jednoczesnego zgrania trzech punktów: szczerbinki, muszki i celu. M 16 dysponuje nowocześniejszym celownikiem przeziernikowym. Strzelec patrzy przez ulokowany blisko oka przeziernik na muszkę i cel, łatwiej jest przy tym nauczyć rekrutów celnego strzelania, nawet na znaczne dystanse. Do dyspozycji są dwa przezierniki: większy, z otworem o średnicy 5 mm do strzelania w warunkach gorszej widoczności lub na bliższą odległość i mniejszy, o średnicy 1,78 mm wskazany do dalekich dystansów. Istnieje możliwość wprowadzania poprawek na wiatr. Linia celowania jest długa. Do wad należy zaliczyć brak możliwości strzelania o zmroku, ograniczone pole widzenia /co utrudnia strzelanie do celów ruchomych/ i stosunkowo skomplikowaną budowę samego celownika.

Zarówno M 16 jak i AK – 74 mają efektywne urządzenia wylotowe, przy czym znacznie bardziej wydajne jest urządzenie z broni rosyjskiej. Dwukomorowy kompensator z AK – 74 zmniejsza zarówno odrzut jak i podrzut karabinka. Podczas strzału gazy prochowe uderzają w przednią ściankę pierwszej komory i „ciągną” lufę do przodu zmniejszając odrzut. Z kolei rozprężające się gazy, wychodząc przez otwory kompensacyjne tylnej komory zmniejszają podskok lufy do góry. Kompensator z M 16 spełnia głównie rolę ogranicznika płomienia wylotowego, sam korpus urządzenia ułatwia też wystrzeliwanie granatów nasadkowych. Doświadczenia z wojen wykazały, iż w karabinku M – 16 nie ma potrzeby stosowania bardziej efektywnego hamulca wylotowego, gdyż odrzut i podrzut lufy są minimalne.

W   M 16 A2  zastosowano ogranicznik długości serii /tylko serie po 3 pociski/. Ma to uzasadnienie praktyczne, bowiem przy ogniu ciągłym najczęściej tylko pierwsze 2 – 3 pociski da się ulokować w obrębie celu. W konstrukcji tego karabinu wykorzystano w szerokim zakresie tworzywa sztuczne i lekkie stopy metali, co pozwoliło na zmniejszenie masy broni. W kolejnej modyfikacji Kałasznikowa, czyli AK – 74 M  od 1991 roku również stosuje się tworzywa sztuczne /kolba, łoże, nakładka rury gazowej, rękojeść/.

Oba karabiny łatwo rozkłada się i składa do czyszczenia czy konserwacji. Zarówno M  16 jak i AK – 74 są konstrukcyjnie zabezpieczone przed przenikaniem zanieczyszczeń do wnętrza broni. W AK bezpiecznik /przełącznik rodzaju ognia/ w górnym położeniu zasłania wycięcie w komorze zamkowej służące do prowadzenia rękojeści suwadła. W M 16 takie wycięcie w ogóle nie istnieje, a okno służące do wyrzucania wystrzelonych łusek, w położeniu spoczynkowym jest osłonięte. Oba modele mają bagnety nożowe i można je wykorzystać w zestawie z granatnikami podwieszanymi (GP –25 /GP-30/ i  M 203).

Wysokie charakterystyki taktyczno – techniczne  karabinka M 16 zostały potwierdzone podczas wszechstronnych, skomplikowanych testów prowadzonych w każdych warunkach klimatycznych oraz, co ważniejsze  w licznych konfliktach zbrojnych. Oficjalnie znajduje się on na uzbrojeniu 12 państw. Niestety, nie udało się ograniczyć uszkodzeń niektórych podzespołów broni w warunkach polowych. Dla mnie trwałość tej konstrukcji jest niewystarczająca, a części z tworzyw sztucznych po prostu za słabe.

Automaty AK – 74, a zwłaszcza jego wcześniejsze modyfikacje (AK, AKM) dzięki swojej niezawodności i niskiej cenie znalazły odbiorców na wszystkich kontynentach. Produkowane są na licencji lub znajdują się na uzbrojeniu ponad 50 państw. Obie konstrukcje są nieustannie modernizowane, np. Kałasznikowy słynnej serii „100”, oferowane są na eksport m.in. w kal. 5,56 x 45, także ze skróconymi lufami. W AK – 74 M zastosowano jeszcze wydajniejsze urządzenie wylotowe i boczną szynę, umożliwiającą montaż celowników optycznych.

Od góry: M16A1,  M16A2,  M4

Jak pokazała praktyka, oba karabiny odpowiadają wymaganiom współczesnego pola walki i jeszcze długo będą znajdować się na uzbrojeniu. M 16 A2 jest bronią bardziej nadającą się dla żołnierzy wyszkolonych, profesjonalnych, podczas gdy prosty w obsłudze „Kałach” lepiej będzie służył żołnierzom z poboru.  Z  M 16 bardzo łatwo jest osiągać punktowe trafienia na 100 i 200 metrów, nie wymaga to długiego treningu.  Rosyjski karabin jest znacznie mniej komfortowy w użytkowaniu, skupienia osiągane na 200 i 300 metrów są dalekie od snajperskich, za to jest tani i pracuje dobrze nawet w błocie. Nie należy zapominać przy tym, iż AK to konstrukcja z końca lat czterdziestych XX wieku, podczas gdy M  16 pojawił się kilkanaście lat później. Niezależnie od wszystkich kolejnych modyfikacji, Kałasznikow wydaje się już bronią przestarzałą.

Wnioski? Na strzelnicę wybrałbym M  16, na wojnę AK – 74 M.

Marek Czerwiński

 

Tags: ,

10 responses to “M 16 kontra AK – 74.

Leave a Comment:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *